Guerrero, tuż pod uchem. Diaz pociągnął sparaliżowanego strachem

nogach. Zniknął za ciężarówką i... już się nie pojawił. Zaczekała chwilę, ale Diaz zniknął. W jakiś sposób się schował, używając ciężarówki, innych samochodów, znaków drogowych. Już go nie zobaczyła. Może ukrył się w studzience ściekowej? Albo wczołgał pod ciężarówkę i chwycił podwozia od dołu? Albo... Nie miała pojęcia, jak Diaz zniknął, ale byłoby miło, gdyby przestał to robić. * ** Diaz wrócił do miejsca, gdzie zaparkował swoją brudną niebieską półciężarówkę. W tym samochodzie nie było absolutnie nic an43 147 godnego uwagi, no, może poza idealnym stanem technicznym. Wóz nie był piękny, ale jeździł. Diaza było stać na nowszy model, ale nie widział żadnego powodu, by rozstawać się z obecnym autem. Pasowało mu i nie przyciągało uwagi. Przez większość swego życia nie zwracał na siebie uwagi. Instynktownie potrafił wybrać najlepszy kamuflaż, a jeśli już ktoś go https://wysokieszpilki.pl przy odpowiednim poziomie finansowania. Dziś nie mogła uwolnić się od myśli o Tierze Alverson. Czternastoletnia dziewczynka nie powinna umierać w brudnej, obskurnej norze rojącej się od karaluchów. Nie powinna odchodzić z żyłami wypalonymi narkotykiem. Uśmiechając się i zagadując mimochodem znajomych, Milla szła w stronę podium. Mniej więcej w połowie drogi poczuła krótki, zdecydowany uścisk czyjejś ciepłej dłoni na łokciu. Odwróciła się i uśmiechnęła szeroko, napotykając spojrzenie ciemnych oczu True Gallaghera. an43 73

dodge. Jeżeli gość jeździłby hummerem - ooo, to dopiero byłoby coś. - Jeśliby jeździł hummerem - powiedziała - to mógłby zwyczajnie przejechać tych dupków, co do niego strzelali. - Niby kto? - Colton wychylił się z chmury dymu z wyrazem głębokiej zadumy na twarzy. - Pancho Villa. Sprawdź schludny i zadbany, ale wiedziała, że True właśnie ocenia go według własnych standardów i zapewne zastanawia się, gdzie właścicielka ma głowę. an43 181 - Dzięki za podwiezienie - powiedziała, odpinając pasy i otwierając drzwi samochodu. Gallagher wyłączył silnik i wysiadł ze swojego wielkiego auta, ale nie zdążył obiec samochodu, by otworzyć pasażerce. Trzymał ją za łokieć, odprowadzając do drzwi. - No dobra - powiedział nagle. - Wycofam się. Ale jeśli będziesz czegoś potrzebować, zadzwoń. W dzień czy w nocy, nieistotne.