nazywa się Diaz. Może tak nie jest, ale to nazwisko wciąż natrętnie

249 Pani Edge ciężko usiadła na najbliższym krześle. Zbladła jak ściana, wyobraziwszy sobie atak na swoje najmłodsze dziecko. Dotarło też do niej, jak ważne są usłyszane właśnie informacje. - Ona... Ona widziała Justina? Naprawdę go widziała? Pamiętała go? - Tak, pamiętała. Był cały i zdrowy. - Ona... Ale dlaczego cię pocięła? - Bo zrobiłam coś głupiego. Atak na Lolę był bez wątpienia bardzo głupim pomysłem. Ale wtedy Millę zaślepiły emocje - dokładnie tak samo jak na cmentarzu, gdy po raz pierwszy spotkała Diaza. Najwyraźniej nie wyciągnęła żadnych wniosków z tamtego wieczoru w Guadalupe; nic nie pomogło wściekanie się na siebie samą, drugi raz popełniła ten sam błąd. A tym razem nie udało się już wyjść z opresji bez najmniejszego draśnięcia. Milla była niezła w kilku rzeczach, ale najwyraźniej nie w walce. - Głupiego... co? - Rzuciłam się na nią - Milla wykonała nieokreślony ruch ręką. - http://www.znany-architekt.com.pl/media/ To on miał samolot. Ale ja go nigdy nie widziałam ani nie słyszałam, jak się nazywa. Lorenzo był bardzo ostrożny: mówił, że poderżną mu gardło, jak się wygada. Ten gringo mówił Pavonowi, ile dzieci potrzebuje, a Pavon je przywoził. - Porywał - poprawiła ją gwałtownie Milla; jej głos tłumiła nieco koszula Diaza. - Co stało się z Lorenzem? - zapytał Diaz. - Gardło mu poderżnęli, seńor. Pavon to zrobił. Tak jak brat przepowiedział. Mnie tam nic nie gadał, ale musiał coś wychlapać komuś innemu. Lorenzo to głupi był, zawsze. A gardło mu podcięli na przestrogę dla innych, żeby nie zdradzili. - Kto jeszcze znał tego bogatego gringo7. Lola pokręciła głową. - Ja znałam tylko Lorenza i Pavona. Mówili obaj, że tak będzie

fotograficzny z siedzenia obok, ustawiła ostrość na chłopca i szybko zrobiła kilka zdjęć. Zaparkowała wystarczająco daleko od prywatnej szkoły, aby upewnić się, że nikt jej nie zauważy. Nie chciała niepokoić nikogo, szczególnie Justina. Ale musiała go zobaczyć, musiała patrzeć, jeszcze choćby przez chwilę, nakarmić swoje zgłodniałe serce gorącymi Sprawdź Poszukiwaczy Było jeszcze wcześnie, ale gorąco stawało się już dokuczliwe i Milla westchnęła tęsknie za zimą. Wkroczywszy do biura, zobaczyła Briana w wesołkowatym nastroju; zawsze kończyło się to podpuszczaniem Olivii i doprowadzaniem jej do furii. Dziś dawał jej rady dotyczące wyglądu i ubioru, ku wyraźnej uciesze reszty załogi. - Powinnaś zmienić uczesanie - powiedział, przysiadłszy na skraju biurka swej ofiary. - Przydałoby ci się coś bardziej seksownego. I większego. No wiesz, porządne loki, fale, te sprawy Olivia zmierzyła go długim, morderczym spojrzeniem. Każda z zasad, na których opierało się jej feministyczne ego, została opluta. - Czy ja wyglądam jak jakaś pierdolona Miss Szamponów L'Oreala? - spytała zimno.