33

nie po raz pierwszy został pan wrobiony. - Hughes uśmiechnął się łagodnie. - Może Malloy się zorientuje, że coś tu brzmi fałszywie. - A jeśli uzna to za kolejne dowody na to, jaki ze mnie łajdak? - Podniesienie sprawy drobnych grzeszków może nie uczyni z pana natychmiast człowieka roku, ale odrobina popularności na dłuższą metę nie będzie się liczyć. - A co będzie? - spytał kąśliwie Matthew. - To, że dziś pan stąd wyjdzie i więcej tu nie wróci. Amen, pomyślał Matthew, przypominając sobie sprawy, których jeszcze nie poruszono tego dnia. - Czy znów będą mi zadawać te same idiotyczne pytania na temat śmierci Karo i Izabeli? - Trudno przewidzieć. Ale to oczywiste bzdury, a sierżant Malloy jest rozsądnym facetem. 316 - Skoro to takie bzdury, to co ja tu robię? - Po prostu mają nieco więcej w zanadrzu niż poprzednim razem. A dobra nowina jest taka, że Imogen wciąż jeszcze nie złożyła oficjalnego zeznania. - To tylko kwestia czasu. http://www.ullu.pl/media/ - Raczej poproszę o koniak. Napełnił dwa kieliszki i wrócił na sofę. Sylwia upiła łyk. - Czy nasunęły ci się jakieś myśli w związku z naszą dzisiejszą rozmową? - Nie wiedziałem, że to takie pilne - odparł ze zdziwieniem. - Wcale nie pilne. - Na pewno? Nie odpowiedziała. - No dobrze - poddał się, nie chcąc zbyt mocno jej prowokować. - Mówiłaś, że jednym z czynników jest stabilność. A inne? - Korzyści płynące z oddziaływania męskiego wzorca. - Czyli ze mnie? - Roześmiał się ironicznie. - Jasne.

nawet za bardzo perfekcyjnie. Na szczęście przypomniała sobie w porę, która krawędź wystawała bardziej. Podniosła się z wysiłkiem, nie bacząc na zdrętwiałe nogi, wyrównała wykładzinę, ustawiła na miejscach stolik i krzesło (na szczęście na dywanie zostały odciśnięte ślady, widoczne nawet w słabym świetle), wreszcie podeszła do okna i wyjrzała na zewnątrz. Sprawdź Sylwii zaś zajmowało nieprzepisowo miejsce na ulicy, z jednym kołem na chodniku. Na widok znajomego czerwonego peugeota serce Matthew ścisnęło się z żalu. 135 - Pomóc ci, koleś? - spytał kierowca, szturchając go łokciem. Matthew zerknął na licznik i uświadomił sobie, że nie wystarczy mu pieniędzy. - Muszę wejść do domu - rzekł. - Zabrakło mi kasy. Kierowca nie miał nic przeciwko temu i Matthew wysiadł. Dziwnie się czuł z chodnikiem pod nogami. Wszystko wydawało mu się dziwne. Popatrzył na dom. Nigdy w życiu nie wzdragał się tak przed wejściem do jakiegokolwiek budynku.