dżinsów Po chwili zorientowała się, co zrobiła, i zabrała się do

ręką spocone włosy. - Śniłam o tej chwili - powiedziała wreszcie. - O tym, kiedy znowu go spotkam. Marzyłam, by dorwać go w swoje ręce. Wydusić z drania wszystkie odpowiedzi. Nawet jeśli oznaczałoby to poświęcenie własnego życia. - O, na pewno byś je poświęciła. Wszyscy czterej goście nosili schowaną pod ubraniami broń. Może zauważyłaś. an43 50 Nie, nie zauważyła. Poza twarzą człowieka, którego ścigała od dziesięciu lat, nie zauważyła w zasadzie niczego. Cóż, wygląda na to, że facet, który ją tak brutalnie uziemił, przy okazji ocalił jej życie. Stękając ciężko, podniosła się na nogi. Zabrała koc porzucony nieopodal. Noktowizor leżał obok pobliskiego nagrobka. Pistolet, który miała w kieszeni, zniknął. Najwyraźniej zabrał go napastnik. Ból głowy wrócił, uderzając z nową siłą. Aż zemdliło ją od tępego pulsowania w skroniach. - Wracajmy do domu - powiedziała zmęczonym głosem. Być tak blisko i nic nie osiągnąć. Czuła gorzki smak porażki niby suchy popiół http://www.terazbudujemy.info.pl Diaza. Pavon wiedział, że musi być bardzo ostrożny, skoro Diaz jest na jego tropie. W przeciwnym razie może już sobie obstalować trumnę. Wszyscy wiedzieli, że Diaz tropi dla pieniędzy Pavon, choć dumny ze swojej zasłużenie parszywej reputacji, zawsze starał się nie rzucać specjalnie w oczy władzom ani ludziom ze świecznika. Trzymać się w cieniu, jak lubił mawiać Gallagher. Czyj gniew mógł więc na siebie ściągnąć? Jakim cudem mógł podpaść komuś, kogo byłoby stać na wynajęcie Diaza? Myślał, myślał i wymyślił tylko jedną możliwą odpowiedź. Był wściekły, gdy mu doniesiono, że Milla Boone zjawiła się w Guadalupe tej samej nocy, kiedy on wiózł młodą Sisk drogą do nieba. Była tak blisko, w tym samym miejscu i w tym samym czasie. Przez

Coś błysnęło w jego oczach, spojrzał na nią z uwagą. - A więc to ty - Ja? - spytała, nie rozumiejąc. - Ty oślepiłaś tę świnię, Pavona. Pavon. O Boże, więc tak się nazywał. Po dziesięciu latach wiedziała, jak się nazywał. Zamknęła oczy i starała się uspokoić Sprawdź ściskając silnie dłoń tamtej kobiety? - Złamałem jej prawy kciuk - odparł, rzucając na nią okiem. - Minie trochę czasu, zanim znowu będzie mogła utrzymać nóż. Milla zadrżała, przypominając sobie nagle, jakiego rodzaju człowiekiem jest Diaz. an43 222 - Musiałem - dodał, a ona zrozumiała. Strach był jego najwierniejszym sojusznikiem. To za sprawą strachu ludzie mówili mu rzeczy, których nie zdradziliby nikomu. Strach dawał mu przewagę już na początku. Strach był bronią sam w sobie. Ale by wywoływać ten strach, musiał być także gotów do działania.