kompanem, Robert Fairbairn, nawiedzony golfista, rwał włosy z głowy przy każdym dołku, Mark Loftus w ogóle się nie zjawił i nikt za nim nie tęsknił, a Bianco rozgrywał pokazowy mecz z upartym Stephenem Steerfor-them, który mu mocno deptał po piętach. Z drugiej strony Kat Dunn - fantastycznie wyglądająca w kraciastych spodniach i białej koszulce z krótkimi rękawami - wydawała się bardziej skupiona na waleniu z furią w piłki, niż na trafianiu nimi do dołków. - Coś nie tak? - zagadnął ją, kiedy po raz piąty nie trafiła. - Powiedzmy. - Mogę pomóc? - Nie - odparła, odchodząc zamaszystym krokiem. - Jak się czujesz? - spytała Karolina Flic około jedenastej. - Podle. - Biedactwo! Co mogę dla ciebie zrobić? - Nic. - Flic obróciła się na bok. - Będzie dobrze mamo, tylko muszę dużo spać., - Sen to najlepsze lekarstwo. I dużo płynów. Przyniosę ci wodę i zupę. - Chcę pospać, mamusiu. Zawołam, jeśli będę czegoś potrzebowała. 127 Karolina wyśliznęła się cichutko z pokoju, a widząc pod drzwiami http://www.terapia-cranio-sacralna.info.pl kratki - do tego bowiem nigdy by nie dopuściła. Tylko tamto. Że będzie musiała powiedzieć prawdę. Przyznać się do tego, co zrobiła. Do roli, jaką odegrała. Nie miała sposobu, by się przekonać, czy Matthew rzeczywiście skrzywdził Imogen. To straszne, że jej własne siostry opowiadają tak ohydne kłamstwa. Już ona wiedziała najlepiej, jakie są sprytne i zdolne do intryg, dlatego i teraz w głębi serca była przekonana, że Imo łże jak z nut. Trudno, będzie musiała ją wsypać. Nie tylko ze względu na Matthew. Także ze względu na to, jak teraz wygląda życie w Aethiopii. Zresztą nie tylko w Aethiopii - po prostu wszędzie. Nie ucieknie od tego, nigdzie nie znajdzie spokoju.
Dopiero wtedy zrozumiałam, że ona ma problemy z czytaniem. Tak jak teraz Lawrence. Czytała, ale nie sprawiało jej to żadnej przyjemności. Czytanie było dla niej tylko męczącym obowiązkiem. Zaczęłam jej pomagać. Z czasem odkryła książki i naprawdę je polubiła. - Jesteś niesamowita. - Pod jego spojrzeniem poczuła Sprawdź siebie. — Kto, według pani, zdołałby namalować takie piękno? — spytał książę cicho. W jego głosie było coś, co zmusiło ją do odpowiedzi. — Sądzę, że tylko Turner zrobiłby to należycie. — Zapewne myśli pani o Greenwich w księżycowej poświacie. — Owszem, ale ten widok jest dużo piękniejszy, — Też tak myślę. Zresztą, być może Turner lepiej sobie radził ze wschodami słońca. — Wschód słońca i morskie potwory — wyszeptała Tempera. 88