- Oczywiście.

- Ja tylko żartowałem, Malindo. Naprawdę. - Jack śmiejąc się podniósł ręce do góry i zrobił krok do tyłu. Potknął się o ukryty pod śniegiem krawężnik i upadł na plecy. Malinda czuwała. Cała zawartość szufli wylądowała na jego twarzy. Choć oślepiony przez śnieg, Jack chwycił ją za kostkę u nogi. Jeden ruch i już leżała na nim, rozciągnięta wcale nie jak dama. Upadek pozbawił ją nie tylko szufli, ale i tchu. Przez moment leżała oszołomiona. W uszach jej dzwoniło, nic nie słyszała. Za to czuła o wiele za dużo. Najpierw tylko jego śmiech - w formie wibracji na swoich piersiach. I jego oddech w swoim uchu. Potem stopniowo zdawała sobie sprawę z silniejszych doznań. 50 JEDNA DLA PIĘCIU Ucisk jego ud na swojej nodze. Delikatna nabrzmiałość jego męskości przytulona do jej brzucha. I... i jego ręce obejmujące jej pupę. Przerażona śmiertelnie intymnością tej pozycji, Malinda próbowała wyswobodzić się z uścisku Jacka. http://www.ten-ortodonta.org.pl Powietrze wciąż było przesycone wilgocią i zapowiadał się chłodny wieczór. Los Angeles, pomyślała, wysiadając z samochodu. Weszła na schody. Palmy, ocean i przyjemne temperatury. No i w tak wielkim mieście łatwo się ukryć. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Nagle zamarła, nie mogąc nawet wydobyć z siebie głosu. Jej krzyk był tylko stłumionym bełkotem. Na krześle ustawionym naprzeciwko drzwi siedział John Powers. Na jego kolanach spoczywał pistolet. Jego bezkrwiste wargi wykrzywiły się w uśmiechu. W tym momencie Julianna zrozumiała, że to John zabił Richarda. I że nadeszła jej kolej.

Nie zdawała sobie sprawy, że wybiegła na chodnik. Ulica była zupełnie pusta i nikt nie widział jej desperackiej ucieczki. Jednak po pewnym czasie nocne powietrze, chłodzące jej rozpaloną twarz, nieco ją otrzeźwiło. Zwolniła i wreszcie zaczęła iść. W końcu przystanęła przy ulicznej latarni, objęła ją mocno, by nie upaść, oparła o nią czoło i stała tak długo, czekając aż odzyska Sprawdź – Nieźle, chociaż byłoby lepiej, gdybyśmy mieli więcej deserów. – A jak ten nowy chłopak? – Kapelusznik? – Nazwali go tak ze względu na upodobanie do dziwacznych nakryć głowy. Chłopak był jej najnowszym i zarazem najmłodszym pracownikiem. Kate zatrudniła go, ponieważ liczyła na jego dobrą pracę, oraz dlatego, że z taką osobowością nie miał co liczyć na inne sensowne zajęcie. – W porządalu. Cały czas był pod skrzydłami Tess, więc nie mógł popełnić rażących błędów. Poza tym chyba spodobał się klientom. Tess, która również pracowała w kawiarni, czasami zaniedbywała swoje obowiązki, dlatego Kate spojrzała pytająco na Blake’a. – Powierzyłeś jej nowego pracownika?