- Nie badz na mnie zły, Nick - powiedziała, kiedy przechodzili przez ulice. Marla musiała sie schylic, mijajac kobiete z wielkim parasolem. Nick spojrzał na nia, rozbrojony. - Nie jestem na ciebie zły. - Ale tak własnie sie zachowujesz. - Nie chce tylko, ¿eby sytuacja jeszcze bardziej sie skomplikowała. - Ujał ja za reke, ¿eby pomóc jej obejsc me¿czyzne na wózku inwalidzkim. Zaraz potem ja puscił. - Byłes tak samo ciekaw, jak ja - upierała sie Marla. - Ty te¿ chciałes sie przekonac, czy znowu miedzy nami zaiskrzy. Przyznaj sie. - Nie. Ja ju¿ wiedziałem. Przekonałem sie ubiegłej nocy. Marla nie uwierzyła mu i ju¿ miała cos powiedziec, kiedy Nick nagle obejrzał sie przez ramie i stanał w miejscu. - Do diabła! Marla omal na niego nie wpadła. - O co chodzi? - Odwróciła sie i rozejrzała, szukajac we mgle tego, co zwróciło jego uwage. Ale zobaczyła tylko słup ulicznej lampy i tłum pieszych na chodniku. http://www.tarczeprostokatne.info.pl - Ależ kochanie... - Nie. - Gniewnie wykrzywiła usta. - Nawet nie myśl o tym, żeby mnie dotykać. Zrozumiano? Nie zmienię decyzji, więc jeśli nie chcesz spędzić reszty życia napalony jak byk czempion sędziego Cole’a, musisz iść na ten cholerny zabieg. W tym momencie domem wstrząsnął krzyk, który mógłby zbudzić nieboszczyków w sąsiednim okręgu. Do kuchni wpadła czerwona na twarzy i wrzeszcząca wniebogłosy Candice, a tuż za nią Donny. - Coś ją ugryzło! - zawył malec i Shep zauważył, że na przedramieniu córeczki tworzą się dwie jaskrawoczerwone obwódki. Candice zanosiła się płaczem. Donny cały we łzach, wtulił się w kąt. Peggy Sue wzięła córkę na ręce i rzuciła mężowi gniewne, zmęczone spojrzenie. - Zrób to, Shep - wyszeptała, gdy tymczasem skwierczący i przypalający się bekon zasnuł dymem dom, w którym już i tak było mroczno od milczących oskarżeń i straconych marzeń. Shep sięgnął po kapelusz. Na miłość boską, w co ja się pakuję? Nevada zaniósł worek z paszą do stajni i rzucił go na ziemię, tak że rozległ
Wszystko w porzadku. Pójde po sok i przysle tu kogos, ¿eby pania obmył, zgoda? A gdy tylko lekarz stwierdzi, ¿e wszystko jest w porzadku, pozbedziemy sie tych rurek i sama bedzie sie pani mogła umyc. - Mrugneła do Marli i wyszła z pokoju. Marla nie mogła sie doczekac, kiedy w koncu opusci to wiezienie. Upiła troche wody ze szklanki i rozejrzała sie Sprawdź - Ale musiałaś wiedzieć co najmniej przez siedem, osiem miesięcy, że nosisz je w sobie. - Byłam przerażona - przyznała, wysuwając podbródek. Jej plecy zesztywniały, a kilka niesfornych kosmyków 39 wysunęło się z koka i rozwiewał je wiatr. - Czym? - nalegał. Zawahała się. Po raz pierwszy opadła z niej maska zuchowatości. - Jakoś nie pamiętam, żeby cokolwiek cię przerażało. Byłaś rozpieszczona i bogata, ale lubiłaś też rozrabiać i miałaś niewyparzony język, którego nie bałaś się używać. - Nie o to mi chodziło. Przechylił głowę na bok. Czekał. Walczyła ze sobą i wciąż miała czerwone policzki. - Wyduś to z siebie, Shelby. - A niech to. - Widział, jak zmaga się ze sobą. - Nie przyjechałam tutaj, żeby o tym dyskutować.