- Ach tak? - Diwiena użyła deserowej łyżeczki odłupując boczek wytwirnego ciastka, py-tając się mnie z nieprzyzwoitym napłynięciem emocji. -- Skądże ono się więc pojawiło?

się, że teraz będzie miała dwa pokoje do inwazji. Christopher zamyślił się głęboko. - Czy myślisz - spytał wreszcie - że kiedyś będziesz mogła znowu mi zaufać? - Nie. Nie wyobrażam sobie, aby to było możliwe. 34 W czwartek rano o dziewiątej czterdzieści pięć Clare była w biurze sama - załatwiała telefony, uaktualniała zapisy na komputerze, porządkowała bałagan Mike'a i generalnie wykorzystywała jego całodniową nieobecność - zajmował się nudną, lecz dochodową korporacyjną robotą w Dagenham - kiedy zadzwoniła Joannę Patston. - No nie... - westchnęła, słysząc, że nie zastała Novaka. - Wszystko w porządku, Joanne - uspokoiła ją Clare. - Mogę ci mówić po imieniu? - Oczywiście. - Ja jestem Clare, dobra? - Nie czekała na odpowiedź, świadoma, że w mało stabilnym życiu jej http://www.tarczeprostokatne.com.pl/media/ - Myślę, że już nic nie można dodać,- stwierdziła Lereena odchodząc od ołtarza. -- On odszedł. Ostatecznie. - A co z... - niespodzianie przypomniałam sobie, chwytając się za pierś. Serce biło, jak trzeba, o niedawnym mordzie przypominała tylko strużka krwi przecinająca bok. “Kilka kropli i to wszystko!” No, Rolar! - Oczywiście,- wzruszyła ramionami Władczyni. Sztylet znów znajdował się w jej rękach. Ostrze dymiło, pozostając jednak czyste i błyszczące. -- A jak inaczej chciałaś wejść do tamtego świata? - Z takim szczęściem mogłam od razu zginąć! - Rolar wyjaśnij jej,- z góry rzuciła Władczyni, przedłużywszy niepośpieszny obchód wokół Kręgu. - Krąg - gwarancja zwrotu twojej duszy w ciało. – Rolar podał mi odzież i delikatnie się odwrócił. Dopiero teraz zauważyłam, że rear zaginął, a na sznurku dyndała tylko srebrna końcówka. -- On działa jak sprężyna, najpierw maksymalnie się rozciąga, a potem skurcza się i wyciąga ciebie i... tego, kto chcę z tobą wrócić. - Ale dlaczego... dlaczego ja nie umarłam? Jeszcze żaden człowiek nie przeżył zwykłego uderzenia w serce! - Widzisz, Wolha... - Rolar zmieszał się,- nie chcę cię przerażać, ale ty... nie do końca jesteś człowiekiem. - Co?! No to czym? - No... - wampir kaszlnął. -- W pewnym rodzie... jak to mówią elfy, z kim się prowadzisz … - Chcesz powiedzieć, że jestem wampirem?! - Nie, to zupełnie co innego,- pośpiesznie zapewnił mnie Rolar. – Po prostu w tobie płynie krew wampira, i to dodaje organizmowi niektóre... hmm... dodatkowe właściwości. - Krew?! Jaka krew? – moja biedna głowa. Własna śmierć, ten świat, zmartwychwstanie, bolesny zawód, a teraz jeszcze ten współczujące westchnienia i mgliste aluzje! - Rolar, albo mi to teraz szczegółowo wyjaśnisz albo cię uduszę gołymi rękami i długo, upajając się każdą chwilą, będę kopać nogami twojego trupa!

- Bardzo śmieszne. Jeszcze słowo i sam pójdziesz podgrzać butelkę. Odpowiedziało jej donośne chrapnięcie. - Ty oszuście - rzuciła ze śmiechem, idąc do drzwi. 121 Przez następne dwa tygodnie Maggie ciężko pracowała. Sprawdź - Maggie mogłaby ją adoptować - rzucił Rory w przestrzeń. Asha jakby ktoś dźgnął prosto w serce. Wróciły bolesne wspomnienia, które starał się dzielnie od wielu dni tłumić. Przed oczami stanęła mu Maggie, taka, jaką zobaczył po raz pierwszy: zapłakana, z Laurą na ręku, tłumacząca mu drżącym głosem, że bardzo by chciała, ale nie może zatrzymać małej. Ta dziewczyna zasługuje na więcej, niż ja mogę jej ofiarować. Ash pokręcił głową. - Maggie nie może. - Dlaczego? Przecież ma kompletnego hopla na