Poczuła mrowienie na całym ciele i głośno odchrząknęła.

wzruszenia. – Chciałabym jej podziękować. Kobieta spojrzała za okno, a potem znowu na nich. – Nie poznacie jej. Przynajmniej na razie. To ma być adopcja zamknięta. – Zamknięta? – powtórzyła Kate, która zetknęła się już z tym terminem. – Ale ja chciałabym się z nią spotkać. Czytałam, że tak jest lepiej dla dziecka. – My też to wolimy. – Ellen znowu przenosiła wzrok z jednego z nichna drugie. – Ale wybór nalez˙y do matki. – Nie rozumiem, dlaczego to ona o wszystkim decyduje. – Richard zmarszczył brwi. – Myślałem, że obowiązuje zasada partnerska. – Niezupełnie. Ona ma coś, co wy chcielibyście mieć, podobnie jak wiele innych par na całym świecie. Niezależnie od tego, czy ci się to podoba, czy nie, to ona dyktuje warunki. Richard zerknął na żonę, a potem znowu na Ellen. Zmarszczki widoczne na jego czole pogłębiły się jeszcze bardziej. – To nie do końca w porządku. Czy ona nie chce czegoś przed nami ukryć? Ellen znowu poczerwieniała. – Nie, na pewno. A w każdym razie nic takiego, co dyskwalifikowałoby ją jako uczestniczkę naszego programu. Sprawdzamy bardzo dokładnie http://www.tani-transport.net.pl/media/ – Nie tak szybko, księżniczko. Musimy z tobą pogadać. Julianna przesunęła się nerwowo w bok i zaczęła niepewnie przyglądać się groźnie wyglądającym koleżankom. – Czy coś się stało? Lorena, którą zapewne wybrały na negocjatorkę, zmarszczyła brwi i przysunęła się bliżej. – Można tak powiedzieć. Mamy już dosyć twojego zachowania. Tego ciągłego zadzierania nosa. I nie chcemy już dłużej ukrywać przed szefem, że nie wywiązujesz się ze swoich obowiązków. Widząc jej pełną wrogości minę, Julianna cofnęła się jeszcze bardziej i zerknęła w głąb sali, wypatrując Bustera. Nigdzie go jednak nie było. – Ciekawe, co masz z tego, że uważasz się za lepszą od nas? – Lorena

nam sobie, że pytała, jak mogłem coś takiego zrobić jej, nam. - Roześmiał się szyderczo. - Sprowadzała jednego po drugim najlepszych chirurgów plastycznych w kraju. Gdy ich opinia była nie taka, jaką chciała usłyszeć, sprowadzała następnych. -A co chciała usłyszeć? -Że mogą sprawić, by moja twarz wyglądała tak, jak wcześniej. Sprawdź miałaby żadnego kontaktu z osobami, które adoptowały jej dziecko, w drugiej mogłaby często odwiedzać zarówno rodzinę, jak i dziecko, ale oczywiście było też wiele pośrednich możliwości. Kiedy skończyła, Julianna milczała przez dłuższy czas, jakby rozważała wszystkie warianty. – A... a jeśli ci ludzie nie zgodzą się na zaproponowany układ? – spytała niepewnie. – Większość par godzi się na wszystkie warunki, bo bardzo zależy im na dziecku. – A jeśli ci się nie zgodzą? – Julianna zagryzła wargi. – To byłoby straszne, gdyby nagle... rozwiały się moje nadzieje. – Rozumiem, ale dotąd nic takiego się jeszcze nie zdarzyło. – A gdyby...? – Spojrzała jej błagalnie w oczy.