Michaił wciąż gnębił jej wioskę. Nie chciała w to mieszać Aleca Knighta.

Jeszcze raz udało się jej umknąć. Po czterech dniach ucieczki na południe, ścigana od miasta do miasta w drodze do Londynu, nie wiedziała, jak długo zdoła jeszcze wytrwać. Od rana nic nie jadła. Z osłabienia kręciło jej się w głowie, miała wrażenie, że zaraz zemdleje. Ale strach zmuszał ją do działania. Gdy przymykała oczy, miała przed sobą scenę strasznej zbrodni, popełnionej przez kuzyna. Michaił z zimną krwią zabił tamtego człowieka. A najgorsze, że część winy spadała na nią. Gdyby się w to nie wmieszała... Wzdrygnęła się. Otworzyła oczy, a jej ręka instynktownie powędrowała do muszelki zwisającej z szyi na wstążeczce. To był jej talizman, dodawał jej odwagi. Trzeba się spieszyć! Musi dotrzeć do księcia Westland, nim Kozacy ją złapią. Tylko on, królewski namiestnik zachodniego Yorkshire, może powstrzymać Michaiła. Morderstwa dokonano na terenie objętym jego jurysdykcją. Poza tym tylko ktoś bardzo wpływowy może się przeciwstawić księciu Kurkowowi, pół Anglikowi, pół Rosjaninowi, który odziedziczył tytuł jej dziadka. Westland słynął z odwagi i prawości. Becky rozpaczliwie czepiała się nadziei, że jeśli zdoła uzyskać u niego audiencję i doniesie mu o zbrodni, książę wymierzy Michaiłowi sprawiedliwość. Wiedziała jednak, jak próżni i powierzchowni mogą być arystokraci. Po kilkudniowej ucieczce wyglądała raczej na żebraczkę niż damę, nie była pewna, czy zdoła dostać się do Westlanda. Myśl, że mogą ją przegnać spod jego drzwi, przerażała ją. Jedyną jej szansą było to, że Westland znał jej dziadka. Byli co prawda bardziej politycznymi rywalami niż http://www.szkolarodzeniazelazna.com.pl pośrednictwem służby, ale trzyma pod strażą. - Niech go diabli! - prychnął gniewnie Westland, podchodząc do drugiego okna, przez które ujrzał drugiego Kozaka. Książę pozwolił opaść zasłonie i odciągnął córkę od okna. - Och, Parthenio, to po prostu coś strasznego! - jęknął, wspierając się całym ciałem o krzesło, bo mało brakowało i upadłby z wrażenia. - Najwyraźniej książę mamił mnie całymi tygodniami, a ja w dodatku pchnąłem cię ku niemu! Jak mogłem być taki głupi? - Nie martw się, papo, nigdy mi na nim nie zależało. - Naprawdę? - Pozwoliłam mu zalecać się do mnie tylko ze względu na ciebie. - Coś podobnego! - Moje serce od dawna należy do lorda Draxingera. - Co takiego?! Nagle rozległo się kołatanie do drzwi frontowych. - Któż może nas odwiedzać o tej porze? - zdumiała się Parthenia.

- Isabello, dlaczego, gdy na ciebie patrzę, mam wrażenie, że widzę tylko część prawdy? - Nie rozumiem, o czym pan mówi - skłamała gładko, najmniejszym nawet gestem nie zdradzając ogromnego napięcia. - Tak mi to przyszło do głowy - rzekł z namysłem, pieszczotliwie gładząc palcem miękką, delikatną skórę jej podbródka. - Myślę o tobie więcej i częściej niż powinienem. Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje? Tęczówki jego brązowych oczu rozjaśniały miodowe cętki, dzięki którym ich barwa stawała się cieplejsza. Belli przyszło do głowy, że Edward ma usta poety i dłonie farmera. Wolała nie zastanawiać się nad tym interesującym połączeniem, bo i bez tego jej chłodne dotąd serce tłukło się w piersiach jak oszalałe. - Ależ Wasza Wysokość... - żachnęła się. - Czy usłyszę odpowiedź na moje pytanie? Sprawdź - Bez nas?! - Przecież wkrótce i wy tam będziecie. Zatrzymam się w naszej rodzinnej willi. - Nie zamieszkasz z nami? - zdumiał się Rush. - O co ci chodzi? - zapytał Drax. - Coś przed nami ukrywasz! - zażartował Fort. - Bynajmniej. - Właśnie, że tak. Skąd ta nagła zmiana planów? Czy to może ma coś wspólnego z tą dziewczyną? Zbył milczeniem pytania - innymi słowy skłamał najbliższym przyjaciołom. Wolałby im ufać, lecz wiedział, że nie można na nich polegać. A jedno niebaczne słowo mogło spowodować nieszczęście. Poza tym przyrzekł przecież Becky, że nie zdradzi nikomu jej sekretów. - Muszę przez parę dni odpocząć. Czy jest w tym coś dziwnego?