Sylwia uśmiechnęła się i opadła z powrotem na fotel. Matthew ucałował ją w oba policzki. - Bądź zdrowa - pożegnał ją. - Ty także. Kahli podreptał za nimi do niewielkiego holu. - Jak sobie radzi bez ogrodu? - spytał Matthew Chloe. - Tęskni. Ale jeszcze bardziej za Flic i Imo. - Wiem... I wiem, jak tobie ich brakuje, skarbie. - Naprawdę? - spytała cicho. - Tak myślę. - Pochylił się, żeby ją pocałować, ale odsunęła się sztywno i otworzyła drzwi. - Niedługo się zobaczymy. - Do widzenia. Był już jedną nogą na zewnątrz, kiedy to poczuł - coś piekącego, jakby ukłucie w prawym boku, tuż powyżej pasa. Zastygł w miejscu, próbując ręką zlokalizować źródło bólu. Jeszcze zanim dostrzegł długie, cienkie pióro Chloe, zobaczył jej twarz. Twarz wykrzywioną złością, ale z domieszką triumfu i strachu. - Dobry Boże! - Ból i szok sprawiły, że okrzyk, który mu się wyrwał, zabrzmiał niemal piskliwie. 379 http://www.szfalnia.pl Gdyby na tym polegał problem! Z apodyktycznym ojcem i Parker, i Shey, i Cara radziły sobie od lat. Miały w tym niezłą wprawę. - Nie chodzi o twojego ojca, a o twojego księcia. - To nie jest mój książę - wymamrotała Parker i odetchnęła z ulgą. - No dobrze, co takiego zrobił? - Rzecz w tym, czego nie zrobił. Nie chce stąd wyjść. - Nawet nie zamierzam - łagodnie potwierdził Tanner. Shey zakryła słuchawkę dłonią. - To bardzo nieładnie przysłuchiwać się czyjejś rozmowie, a jeszcze gorzej dogadywać. Po księciu spodziewałabym się lepszych manier. - Lubię burzyć ludzkie wyobrażenia - odparł Tanner,
Przede wszystkim Tanner irytował ją jak mało kto. Choć potrafił też rozbawić ją do łez. Był okropnie, męcząco uparty. I niesamowicie, fantastycznie przystojny. Zdziwiłaby się, gdyby okazało się, że go polubiła. Ale coś więcej? Sprawdź raz pomyślała, że to niemożliwe, by ktokolwiek zdołał naprawdę dobrze skopiować „Madonnę w kościele”. Jak zawsze, duch żakiety w obrazie poruszył Temperę do głębi. Jego piękno miało w sobie zarazem cień smutku, który spotęgował w niej nastrój przygnębienia. Czuła, że nigdy już nie będzie trzymać w dłoniach tak 153 wspaniałego przedmiotu. Nigdy też nie będzie mogła myśleć o tym skarbie, nie wspominając księcia. Niegdyś myślała, że Boże Dziecię zesłało na nią błogosławieństwo. Okazało się jednak, że posiadanie Jego wizerunku nawet tylko przez kilka godzin sprowadziło na nią największe nieszczęście.