Kiedy Edward zapytał, czy ma ochotę się napić, poprosiła o coś zimnego. Po jego wyjściu szepnęła do Emmetta:

Zaczyna nowy etap życia. Kto wie, może kiedyś Krystian inaczej na niego spojrzy? Kiedy już oczywiście schudnie, bo teraz nie było na to zbyt dużych szans. Krystian zamykał salon, podśpiewując pod nosem The Lazy Song Bruno Marsa. Strasznie podobał mu się wokalista, ale nadal nie dorastał do pięt Adamowi. Nikt nie mógł zastąpić Księcia! Zerknął jeszcze na swoje odbicie w szklanych drzwiach, uśmiechając do siebie szeroko, po czym zaciągnął na nie roletę, zakluczając na dole. Wyglądał świetnie! Dzisiaj oczywiście znowu szedł do Przystani, bo po tym, co usłyszał od Mateusza, miał jakieś nadzieje… No i przecież Adam tak na niego patrzył! Wręcz pożerał wzrokiem. Na pewno był zazdrosny, na pewno! Przygładził nieco swoją obcisłą, dżinsową kurteczkę z rękawami trzy-czwarte, po czym poprawił jeszcze różową chustkę, którą przewiązał sobie wokoło nadgarstka. Czuł się dzisiaj tak pewny siebie, jak jeszcze nigdy. Ruszył żwawym krokiem w kierunku klubu, który wcale nie znajdował się tak daleko od jego miejsca pracy. Rozejrzał się po klubie tęsknym wzrokiem, po raz kolejny poszukując swojego Księcia, ale ten chyba dzisiaj nie przyszedł. Napił się drugiego już tego wieczora piwa, czując, że kręci mu się w głowie, ale póki siedział było dobrze. Najwyżej będzie mieć jutro kaca… Nie mógł zbyt dużo pić, bo za szybko się upijał. - No cześć, piękny – usłyszał za sobą hipnotyzujący głos, który (niestety) z http://www.stylowe-okulary.pl się tym! Zrób, jak ci mówię. Muszę na chwilę wyjść, aby pomówić z pewną damą - dodał znacząco. - Aha. - Fort pokiwał głową ze zrozumieniem, rozglądając się, żeby sprawdzić, o kogo chodzi. Alecowi trudno było okłamywać przyjaciół, lecz gdyby powiedział im prawdę, z pewnością chcieliby go wspomóc, a on nie mógł posłać ich przeciw Kozakom Kurkowa. Co innego, gdyby chodziło o jego braci! Poradziliby sobie nawet z całym oddziałem! Ale jego kompani nie byli żołnierzami, tylko porządnymi chłopcami z towarzystwa. Widząc, jak Fort steruje Draksem, popychając go ku Parthenii, Alec miał nadzieję, że przyjaciel przestanie wreszcie grać niemądrą komedię i zyska niepowtarzalną sposobność zdobycia względów bogdanki. Wziął, z podsuniętej mu przez lokaja tacy, nowy kieliszek i podszedł do Kurkowa z hulacką poufałością. Widocznie zrobił na nim wrażenie u Brooke'a, bo książę poznał go od

powodu, że nieludzko traktowali swoich podwładnych. Alec nie wiedział, co myśleć o cudzoziemskim księciu. Z pewnym rozbawieniem obserwował, jak Rosjanin paraduje po Londynie z orszakiem Kozaków, niby car we własnej osobie. Cóż go jednak łączyło z Becky Ward? Nagle przypomniał sobie jeźdźców, których minął zeszłej nocy w powozie. Och, te ich czapy! A teraz zobaczył ich znowu. Sprawdź odpowiedział na wyznanie, które tak wiele go kosztowało! Wtulił twarz w poduszkę, mając ochotę się rozryczeć. I tak też zrobił. Objął poduchę ramionami, rycząc jak małe dziecko. Już go nawet makijaż nie obchodził, najwyżej będzie mieć brudną pościel. Po kilku minutach słabości, podniósł się do siadu, ocierając nadgarstkiem czarne od kredki łzy. To wszystko przez tego blondyna! Na pewno to jego wina! To przez niego książę go nie chce! Jego dłoń aż zacisnęła się ze złości na kołdrze. Miał ochotę rozszarpać tamtego przystojnego mężczyznę. Ale najpierw musiał się komuś wyżalić. Sięgnął po telefon, wybierając znany mu z pamięci numer. - Karol – pociągnął nosem. – On mnie nie chce! – wybeczał do słuchawki, znów się rozklejając. – On mnie nie chce, rozumiesz?! - Kto? – zapytał podenerwowany chłopak. Rzadko kiedy jego przyjaciel tak się