całą uwagę skupiła na wesołej rozmowie, która toczyła

czemu dowiedziała się wielu interesujących rzeczy. Niektóre opowieści były podniecające, inne komiczne, zwłaszcza te o gorących reakcjach roznamiętnionych kobiet. Podejrzewała, że sporo z tych męskich wyczynów i podbojów jest zmyślonych. Zaskoczyło ją więc, że Sin tak mocno na nią działa. Drżącymi rękami ściągnęła z niego surdut. Kłopoty zaczęły się przy małych guziczkach kamizelki. - Niech to diabli! Przepraszam. Zaśmiał się i szarpnięciem rozpiął kamizelkę. Guziki posypały się na dywan. - Nie przepraszaj. Podniecasz mnie. Zapięcie jej sukni potraktował z większym szacunkiem, choć Victoria wolałaby, żeby się pospieszył. Muskając ustami jej ramiona i kark, doprowadzał ją do szaleństwa. - Rozerwij je - powiedziała zachrypniętym głosem. - Lubię ten strój - zaprotestował Sin. - Bądź cierpliwa. Odwróciła się i pocałowała go z żarem. - Nie chcę być cierpliwa. Weź mnie. Natychmiast. Zsunął jej suknię z ramion, po czym ukląkł i sięgnął http://www.studium-medyczne.biz.pl masz naturę, taka jesteś. To nie są żadne pozory, żadna gra. Otoczył ją ramieniem i delikatnie uniósł jej twarz. Ich spojrzenia się spotkały. - Ja ciągle czekam. Popatrzyła w zielone oczy i w jednej sekundzie rozwiały się jej obawy, znikły wszystkie rozterki. Pierce czeka. Nie będzie przeciągać tego ani sekundy dłużej. -Pierce, ja tak bardzo cię. kocham... - jej głos nabrzmiały uczuciem łamał się niebezpiecznie - że aż boli mnie serce.

- Dzięki tobie zupełnie inaczej patrzę na wiele rzeczy -ciągnął Pierce. Wstrzymywała dech i milczała. Jedyne, co mogła teraz robić, to patrzeć na niego. - Ty otworzyłaś mi oczy. Popatrzyłem na siebie z zupełnie innej strony. Moje Sprawdź chętnie dam mu ich tysiąc. - Punkt dla ciebie - mruknął pod nosem. - Słucham? - Przyznałem ci rację - powtórzył głośniej. - Ty robiłaś coś pożytecznego, a ja... cóż, byłem sobą. Czyli cynikiem, którym się stał w ciągu ostatnich kilku lat. Nieraz widział, jak pastorzy sprzedają lojalnych parafian za butelkę whisky; sam im ją dostarczał. - Nie sądzę, żebyś był sobą. Do diabła! - Na litość boską, Victorio, po prostu starałem się trochę rozerwać. Niestety bez powodzenia. Dźgnęła go palcem w kolano.