– To nie pierwszy raz. Chciałabym, żeby to już się skończyło.

pracę w ambasadzie. Z powodu mężczyzny, który ją oszukał. Okłamał. Zdaniem Richarda, ten gość był kompletnym idiotą, niewartym kobiety takiej jak Laura Cambridge. Była ciepła i szczodra. Zasługiwała na mężczyznę, który ją doceni. Richard dostrzegł w jej pięknych, zielonych oczach złość, która nie zniknęła do dziś. Ile czasu minęło? Kim on był? Richard chciałby teraz dać mu w zęby. Wyjrzał do ogrodu i zobaczył Laurę przy ogrodowym stole. Rysowała coś w dziecięcym bloku, pilnując jednocześnie jego córki, która bawiła się na drewnianej huśtawce. Gdy podszedł do niej dostawca, odłożyła rysunek, podpisała odbiór paczki, a potem poprosiła go, żeby zostawił ją na schodkach tylnej werandy. Lecz facet nie odchodził. Miał nawet czelność usiąść koło niej. Zbyt blisko. Richard zazgrzytał zębami. Laura zaśmiała się z czegoś, co powiedział dostarczyciel i poczęstowała przybysza kawą z termosu. Pojawił się Dewey. Richard miał nadzieję, że nachmurzona mina przyjaciela wystarczy, by młody mężczyzna wziął nogi za pas. Ale nic z tego. Laura nalała Deweyowi kawy. Staruszek wypił ją duszkiem i posłał dostawcy znaczące spojrzenie, lecz http://www.stomatologpoznan.net.pl/media/ Uwielbiał ten jej uśmieszek. Droczyła się z nim tak od świtu. - Mogę zabrać cię na górę i pokazać, skąd czerpię taką ra dość, jeśli masz ochotę. Laura zagwizdała szelmowsko i aż zadrżała na samą myśl o dotknięciu Richarda. Po chwili odchrząknęła. Starała się odzyskać odrobinę godności, zanim podda się fantazjom o oddaniu mu się na kuchennym stole. Nie, to nie byłby dobry pomysł. -Jakie masz plany na dziś? - zapytała. -Poza patrzeniem na ciebie? - Richard był cały w skowronkach. Przyniósł patelnię do stołu, przełożył jajecznicę do miseczki, a potem podszedł do zlewu, zmył naczynia, wytarł je i odłożył do szafek. Laura zamrugała powiekami. Zauważył jej minę, gdy się

to za zasługa! A na pewno nie powód, aby windować go na piedestał. – Oczywiście – zgodziła się natychmiast. – Sama nie rozumiem, co kobiety w nim pociąga. Sława? A może pieniądze? – Zmarszczyła brwi, starannie dobierając słowa. – Jestem pewna, że Kate... jest zupełnie inna. Zatrzymał się i spojrzał na nią z góry. Sprawdź radzenia sobie ze stresem. To nie do końca prawda, pomyślała. Dość często gubiła się w sytuacjach stresowych, ale rzecz w tym, by tego po sobie nie pokazać. Zespół zaczął grać, lecz nie na tyle głośno, by siedzący przy stolikach musieli przekrzykiwać muzykę. Tymczasem kelnerzy podawali kolejne smakowite potrawy. – Ten bażant był wyśmienity – orzekła z podziwem Lily, odkładając sztućce. – Niełatwo go dobrze przyrządzić, ale szef kuchni znakomicie sprostał zadaniu – jak zresztą zawsze. Theo przytaknął. – Myślę, że wszyscy goście są zadowoleni. Tymczasem na parkiecie pojawiło się kilka par i zaczęło