Kiedy podszedł do sejfu, wytarła usta wierzchem! dłoni.

- Może dla ciebie i dla Aleksa, ale nie dla mnie. Wiem jedno. Chcę własnoręcznie zabić Blaque'a. Carlise poczuł strach. I dumę. Opanował się jednak i powiedział stanowczo: - Ostrzegam, że jeśli zrobisz teraz coś, co zakłóci przebieg operacji, odpowiedzialność za śmierć Isabelli spadnie wyłącznie na ciebie. Doprowadzony do ostateczności, Edward pochylił się w stronę ojca i Wycedził: - A czy ty rozumiesz, że ja ją kocham? Gdybyś był na moim miejscu, siedziałbyś z założonymi rękami? Carlise patrzył mu w oczy, myśląc o jedynej miłości swego życia. - Powiem ci tylko - zaczął spokojnie - że zrobiłbym wszystko, żeby nie narażać jej na niebezpieczeństwo. Nawet gdyby „wszystko” znaczyło w tym przypadku „nic”. Rozumiesz? - Wstał i wyjął z kartoteki grubą teczkę. - Przeczytaj to - powiedział, podając ją Edwardowi. - Znajdziesz ta życiorys Isabelli, raporty o niej i jej własne notatki z różnych akcji. A także dokładne informacje na temat jej roli w sprawie Blaque'a. Zostawiam cię samego. I przypominam, że materiały są ściśle tajne. - Gdzie Isabella teraz jest? Carlise miał nadzieję, że to pytanie nie padnie. Stało się inaczej, więc musiał być szczery do końca. - Pojechała do Blaque'a. Wiedziała, że musi rozegrać tę partię ostrożnie. Jeśli Blaque nabierze choćby cienia podejrzenia co do roli, jaką odegrała w zdarzeniach z teatru, jego ludzie poderżną jej gardło, zanim dąży zaprzeczyć. Ryzyko zawodowe, pomyślała chłodno, a chcąc sprawdzić stan swoich nerwów, sięgnęła po porcelanowy dzbanek do kawy. Kiedy nalewała ją do filiżanek, dłonie jej nie drżały. Zmobilizowała się i skupiła na swoim zadaniu. Gdyby nie żelazna siła woli, cały czas myślałaby o Edwardzie. - Lady Isabell. - Blaque energicznie wszedł do salonu. Tym razem spotkali się w wynajętej, eleganckiej willi. - Cieszę się, że znów panią widzę. - Wiadomość, którą otrzymałam dziś rano, sugerowała coś zgoła innego. - Przyznaję, byłem nieco szorstki. - Zbliżył się i pocałował ją w rękę. - Proszę mi wybaczyć. Wszystko przez wczorajsze wydarzenia, Muszę przyznać, że wytrąciły mnie z równowagi. - Mnie również. - Nie pozwoliła, by zbyt długo trzymał jej dłoń. Instynkt podpowiadał jej, że powinna udawać obrażoną. - Zaczynam się zastanawiać, czy dobrze wybrałam pracodawcę. Usiadł obok i sięgnął po cygaro. Tym razem zamiast brylantów miał na palcach szmaragdy. - Proszę mówić jaśniej. - Nie dalej jak miesiąc temu musiałam wyczyścić sprawę, którą spaskudził jeden z pańskich ludzi. Wczoraj następny o mały włos nie zrujnował tego, co z wielkim trudem budowałam. - Proszę się uspokoić, mademoiselle. Przypominam, że radziłem trzymać się z boku. - Ja zaś pragnę przypomnieć, że nie byłabym, gdzie dziś jestem, gdybym nie pilnowała własnych interesów. Gdybym wczoraj nie poszła za Edwardem, spotkalibyśmy się dzisiaj w mniej komfortowych warunkach. http://www.stomatologpoznan.net.pl Założył ręce na plecy niedbałym gestem. - Moi przyjaciele i ja od pewnego czasu pragniemy kupić coś w tym rodzaju, ale nie znaleźliśmy niczego odpowiedniej wielkości. Niedawno rozmawialiśmy o tym przy kartach i ktoś nam wspomniał, że ma pan taką posiadłość na sprzedaż. Zdaje się, że gdzieś w Yorkshire. - Tak? - spytał książę. Alec wstrzymał dech, bo Kurkow spojrzał na niego nieco podejrzliwie. Ale zaraz książę wzruszył ramionami. - Owszem, ale już nie jest na sprzedaż. Szkoda, że nie wiedziałem o tym wcześniej, bo powiadomiłbym mego radcę prawnego, żeby przyjął rozsądną ofertę. Nie mam z tej posiadłości żadnego pożytku. Niestety, po namowach pewnej młodej damy postanowiłem, że będzie to moja stawka w dorocznym turnieju wista. Aleca wprost poraziła ta wiadomość, choć nie dał tego po sobie poznać. - W turnieju... wista? - spytał nieco zdławionym głosem. - Tak. - Kurkow pociągnął łyk ponczu. - Lady Parthenia West - land udziela się w

szubienicę! - Nie rozumiesz, że nie mogę cię tak zostawić? Dałem słowo i dotrzymam go. Muszę go dotrzymać! Spróbuj mnie zrozumieć. Becky zbladła. - Cóż to ma za znaczenie, skoro mogę cię stracić?! Przez długą chwilę wpatrywali się w siebie. Sprawdź żeby ponieść konsekwencje dawnych czynów. - Opowiedz mi o wszystkim - poprosiła. Objął ją ramionami, przymknął oczy, a potem podniósł się razem z nią. Zarzuciła mu ręce na szyję i spojrzała mu w oczy, kiedy wolnym krokiem niósł ją na ich letnie łóżko. - Przywykłem do tego, że zawsze wygrywam. Ze zawsze mi się szczęści. Ale półtora roku temu zaczęła się dla mnie zła passa. To było niczym fatum. Tymi słowami rozpoczął swoją spowiedź. Jego stłumiony szept dobiegał do niej z sąsiedniego posłania. Przebrali się obydwoje w nocne stroje i położyli po obu stronach podwójnego łóżka, gdzie wiele już razy prowadzili szeptem rozmowy przed snem. - Faraon i inne hazardowe gry stały się przyczyną mojej klęski. Nie można posłużyć się w nich żadną strategią. Stawia się pieniądze i czeka, co z tego wyniknie. A ja lubiłem wygrywać w faraona.