- Wiedziałem - mruknał Nick. W jego oczach Marla

- Katrina Nedelesky? 154 - Tak, ona. - Podniosła palec i zamrugała. Zaczęło się na dobre zmierzchać. - No cóż, okazuje się, że to nie tylko niezależna reporterka pisząca dla magazynu „Lone Star”. Nie jest też jej jedynym zamiarem napisanie demaskatorskiej, częściowo fikcyjnej, częściowo prawdziwej książki o Bad Luck. - Co takiego? - To nie wszystko - ciągnęła z uporem Shelby. - Tak się składa, że jest ona również moją przyrodnią siostrą, córką Nell Hart, kelnerki, z którą sędzia miał romans i której potem zapłacił, żeby się wyniosła z miasta, zanim przyjdzie na świat owoc ich miłości. - Chwileczkę... - Ale nie to jest najgorsze. O, nie. Ta historia robi się coraz bardziej dramatyczna - Shelby mówiła tak szybko, że nie panowała nad słowami. - Dziecko Nell Hart, Katrina, jest powodem samobójstwa mojej matki. Tak, zgadza się: wcale nie było tak, że któregoś wieczoru wypiła za dużo i niechcący przedawkowała. Nie. Była w takiej depresji, że miała myśli samobójcze, zażyła więc śmiertelną dawkę tabletek nasennych, popiła je alkoholem, a potem... a potem mój ojciec... przeklęty sędzia zatuszował sprawę, żeby broń Boże nie wybuchł skandal; nigdy nie uznał swojej córki, nigdy nie przyjął do wiadomości, że jego żona, a moja matka, doświadczała tak wielkiego bólu emocjonalnego, że postanowiła odebrać sobie życie. - Och, kochanie... - Nie rób tego! - powiedziała, kiedy wyciągnął do niej ręce. - Tylko mnie nie dotykaj i nie mów mi, że wszystko będzie w porządku i nigdy nie... nigdy, przenigdy nie mów mi, co mam robić. http://www.stomatologmizerska.pl/media/ 396 Dobrze, kiedy? Pół godziny temu? Nie było mnie jeszcze w domu... Jezu Chryste, ktos sie domyslił! Marla zmartwiała. Domysliła sie, ¿e Alex musi rozmawiac z Kylie Paris, która powiedziała mu o telefonie. Marla czuła ju¿, ¿e podyktowane impulsem wykrecenie tego numeru było nieostro¿ne. O Bo¿e, nie! Ta kobieta kombinuje cos razem z Aleksem, jest w to wszystko wmieszana. Ale jak? Dlaczego? Marla wiedziała, ¿e musi sie stad wydostac. Jak najszybciej. - Nie wiem, do cholery! Prawdopodobnie Nick. Wiedziałem, ¿e nie powinnismy byli sciagac go tutaj... Dobrze, ju¿ dobrze, uspokój sie! Wszystko bedzie dobrze. Ale teraz musisz opuscic... tak, do cholery! Natychmiast! Mo¿e sa ju¿ w

Richardsona, w starej dzielnicy artystów i literatów w Sausalito. Córka była ju¿ na swoim, a były ma¿, Crane Delacroix, chyba in¿ynier, pracował w firmie komputerowej, która odniosła wielki sukces, co pozwoliło sie wzbogacic pracownikom. Crane'owi równie¿. Z informacji, jakimi dysponował Paterno, wynikało, ¿e Pam ¿yła głównie z Sprawdź nawet te najlepsze nie mogły się równać z nią. Wsunął młotek za pas i poszedł wzdłuż płotu, żeby sprawdzić, czy są uszkodzenia. Miał szczęście, że udało mu się przyłączyć gospodarstwo starego Adamsa. Stary Adams nie sprzedałby swojej ziemi nikomu innemu. Przyjaźnił się z ojcem Nevady od wielu lat i był przyszywanym wujkiem dla Nevady i jego kuzyna, Joego Hawka, kiedy chłopcy dorastali. Gdy nadszedł czas emerytury i wyprowadzki do miasta, zaproponował Nevadzie umowę, bardzo uczciwą - w gruncie rzeczy była tak korzystna, że grzechem byłoby z niej nie skorzystać. - Jeśli nie kupisz tej ziemi, będę musiał ją wystawić na rynek i zapłacić jakiemuś agentowi nieruchomości prowizję za to, żeby mógł ją przejąć ktoś obcy. Nie mam dzieci i naprawdę chciałbym, żebyś to ty ją przejął. Nevada podpisał umowę. Na terenie gospodarstwa znajdowało się pastwisko, cedrowy zagajnik, jezioro, które prawie nigdy nie wysychało, mały sad i skalisty kamieniołom. Stary dom na ranczu nie był wiele wart, bo Oscar Adams zapuścił go po śmierci żony, ale w oczach Nevady ten dwupiętrowy budynek miał wartość, i to większą niż jego własny dom. Zamierzał się tam wprowadzić zaraz po remoncie.