dzieci?

Potrzebowała więc drobnej zachęty. – Pomyśl, Sandy, gdyby pan Ryan mnie zatrudnił, pracowałybyśmy w tym samym budynku. Mogłybyśmy wszędzie chodzić razem... – Spojrzała jej prosto w oczy z całą szczerością, na jaką było ją stać. – Nigdy dotąd nie pracowałam z prawdziwą przyjaciółką. To musi być strasznie fajne. – O, tak – westchnęła Sandy, chociaż widać było, że wciąż się waha. – Więc pomożesz mi? – Chwyciła ją jeszcze raz za rękę. – Przedstawisz mnie panu Ryanowi? Dziewczyna zgodziła się z westchnieniem. – Jasne, Julianno. Dla ciebie wszystko. ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY Sandy zgodziła się podsunąć Richardowi CV przyjaciółki w poniedziałek rano. Julianna spędziła nad nim całą sobotę i część niedzieli, starając się przynajmniej w minimalnym stopniu dopasować swój twórczy zapał do rzeczywistości. Zmieniła swój wiek na dwadzieścia dwa lata. Wpisała kochanków swojej matki na listę osób, które mogłyby jej udzielić referencji, z nadzieją, że Richard nigdy tego nie sprawdzi. Iw końcu napisała, że była jedną z asystentek senatora Williama Jacobsona w czasie jego kampanii. Osoby pracujące w punkcie http://www.stomatologkrakow.biz.pl – Tak. – Za to zawsze będę jej wdzięczna. – Spojrzała na Luke’a. – Co to może znaczyć? – Że bardzo kochasz Emmę. – A może, że za mało kochałam mojego męża? – Nie myśl o tym, Kate. To najlepszy sposób, żeby się pogrążyć w wyrzutach sumienia. Nie dojdziesz w ten sposób do żadnej sensownej konkluzji. Chodźmy już stąd. Wiedziała, że to najrozsądniejsza decyzja, ale nie mogła oderwać myśli od tego, co się stało. – Julianna powiedziała, że dała mi za Richarda coś, czego pragnęłam najbardziej na świecie. – Otarła łzy. – Czy nie chciałam zostać matką za wszelką cenę? Setki razy zadawałam sobie to pytanie. Czy oddałabym Emmę, gdybym mogła mieć z powrotem Richarda i moje dawne życie?

CZWARTY Julianna otworzyła drzwi. Richard wszedł i zamknął je za sobą. Dopiero wówczas spojrzał jej w oczy. Oboje byli dorośli. Wiedzieli, co robią. Więc dlaczego tu przyszedł, zaparłszy się żony, a potem całując ją trzy razy na pożegnanie? Nic nie mówili. Julianna przytuliła się do niego. Przez cienki materiał Sprawdź - Miałem na myśli bardziej trwały układ. 156 JEDNA DLA PIĘCIU Malinda starała się nie czytać między wierszami. Jack znowu położył jej rękę na ramieniu i delikatnie obrócił w swoją stronę. - Nie potrzebuję cię jako gosposi czy opiekunki. Tymi obowiązkami zajmie się pani Dunlap. W Chicago też wynająłem kogoś. Te długie spotkania były z nim. Prawnicy przygotowali potrzebne dokumenty i teraz on przejmie wszystkie sprawy wyjazdowe. Nadal będę musiał trochę wyjeżdżać, ale większość wieczorów będę spędzał w domu. Muszę mieć rodzinę, Malindo. Zawsze tego chciałem.