- Nie martw się - uspokaja ją pan Greenwood. - Załatwię to z żoną. Ucz dalej Grace kręcenia tych... Jak wy to nazywacie?

stając patrzeć prosto w jej zielone oczy. - Brakuje mi tchu na samą myśl o twoim wyjeździe. Nie mogę bez ciebie żyć. Zostań, Lauro. Szlochała bezdźwięcznie, łzy płynęły jej po policzkach. - Kocham cię - powiedział, ujmując w swoje szerokie dło nie jej twarz. Dławiła się od łez. - Kocham cię - powtórzył. - Od pierwszej chwili. Pokochałem cię, gdy nakrzyczałaś na mnie za to, że się ukrywam, gdy przytulałaś moją córkę, uspokajałaś ją i obdarzałaś miłością, gdy ja nie mogłem tego uczynić. Pokochałem cię za walkę ze mną. - Jego oczy płonęły. - Byłem uwięziony, Lauro, a miłość do ciebie to moja prawdziwa wol ność. Nie odsyłaj mnie z powrotem do więzienia. Wyszeptała jego imię. Szukała jego wzroku, jakby chciała odczytać nieznaną przyszłość. -Kocham cię - powiedziała. -Dzięki Bogu. - Zamknął oczy i odetchnął głęboko, a potem powiedział: - Wyjdź za mnie, zostań moją żoną, moją przyjaciółką. Przyjmij moje nazwisko, daj mi dzieci i uczyń ze mnie najszczęśliwszego człowieka na ziemi. Potrzebuję cię, moja piękna. http://www.spwitow.pl/media/ szybciej oddychać i trochę otrzeźwiał. Co on, do licha, robi?! Przecież ma żonę, a Julianna Starr jest jego asystentką! Nie bacząc nawet na względy moralne, był bliski złamania już nie zwyczajowego prawa, ale paragrafów o molestowaniu seksualnym, za co groziły surowe kary. Na miłość boską, przecież jest prawnikiem! I do tego ubiega się o urząd prokuratora okręgowego St. Tammany! Odwrócił się i zaczął szybko schodzić po schodach, zadowolony, że się opamiętał. Za późno. Drzwi otworzyły się i smuga światła spłynęła na klatkę schodową. – Richard, to ty? – Odwrócił się i spojrzał jej w oczy. Julianna aż westchnęła ze zdziwienia. – Co tutaj robisz? – Przepraszam, Julianno. Pokłóciłem się z Kate i nie wiedziałem,

Po drodze zastanawiała się co ma teraz robić. Zrozumiała, że mamiła się złudnym bezpieczeństwem. Łudziła się, że to jacyś obcy włamali się do jej mieszkania. Wierzyła, że Richard obroni ją przed Johnem. Tymczasem Richard zginął, a ona jest bezbronna. Ręce zaczęły jej drżeć, toteż zacisnęła je mocniej na kierownicy. Sprawdź czasu na wędkowanie. Najpierw musiał rozwiązać swój problem. I właśnie dlatego był tutaj, w gabinecie Malindy Compton. To ona była rozwiązaniem jego problemu. Nadal patrząc jej w oczy znalazł w nich coś jeszcze. Życzliwość, zaproszenie do zwierzeń. Zwalczył tę pokusę. Z zasady nie ufał kobietom. A i mężczyznom też rzadko. Jack Brannąn polegał tylko na sobie. Na podstawie tej filozofii stworzył zakład budowlany, który z jednoosobowej firmy wkrótce stać się miał liczącym się w skali krajowej przedsiębiorstwem. I aby to przedsiębiorstwo nadal mogło się rozwijać, musiał najpierw rozwiązać swe problemy domowe.