prawa przywoływac - zmysłowe i bolesnie intensywne.

sekwoi. Pote¿na cie¿arówka zje¿d¿ała w dół stromej drogi. Z przeciwnej strony mercedes - jesli informacja była prawdziwa -wcia¿ wspinał sie pod góre. A kobieta za kierownica, nie miała pojecia, ¿e zaraz zginie. Jego oddech nagle stał sie płytki i urywany. Spokojnie. Potraktuj to jak jeszcze jedno cwiczenie-takie, jakich musiałes wykonac setki wiele lat temu w jednostce słu¿b specjalnych. Dasz sobie rade. Jeszcze tylko kilka sekund i bedziesz w domu, wolny. Serce biło mu szybko, jak perkusja, dłonie w ciasnych rekawiczkach zwilgotniały od potu. Zza zakretu w dole padło na droge swiatło blizniaczych reflektorów mercedesa. Z drugiej strony, z góry, dobiegł pisk hamulców cie¿arówki. Teraz! Poderwał sie i stanał na srodku pasa wiodacego na południe. Lsniacy, czarny samochód przyspieszył. Me¿czyzna nagle znalazł sie w swietle jego reflektorów. Błyskawicznie podniósł okrycie osłaniajace dotychczas lusterka przymocowane paskiem na piersi. Kobieta za kierownica zaczeła gwałtownie hamowac. Opony zapiszczały na mokrej 5 http://www.soze.pl - To wróci. - Nick spojrzał na zegarek. - Lepiej ju¿ jedzmy. - Spojrzawszy na nia, wrzucił jedynke. Zjechał z krawe¿nika. - Wszystko w porzadku? - Nie wiem - odparła Marla i zasmiała sie, ale w jej smiechu nie było wesołosci. - Nie wiem nawet, co to własciwie znaczy. - Mo¿e nikt tego nie wie. Nick wyjechał na ulice i ruszył w strone wybrze¿a. - Mo¿e. - Marla zaryzykowała jeszcze jedno spojrzenie w jego strone. Patrzył przed siebie, trzymajac obie dłonie na kierownicy. Marla uswiadomiła sobie ze wstydem, ¿e w tej chwili jest jej bli¿szy ni¿ jej ma¿. Sfrustrowana, potarła dłonia czoło.

Starsza pani le¿ała przykryta po szyje kołdra. Modlac sie w duchu, ¿eby nie było w pobli¿u tego głupiego psa, Marla spiesznie przeszła przez pokój, dopadła drzwi i otworzyła je. Eugenia chrapneła głosniej i poruszyła sie na łó¿ku. Marla wyslizgneła sie na korytarz, zamkneła za soba drzwi i popedziła schodami na góre, potykajac sie o le¿aca tam Coco. Sprawdź - Naprawdę? - odparł rozwlekle, starając się nie patrzeć na wycięcie jej bluzki i to kuszące coś, co się pod nią kryło. - Tak. - Zabawne. Teraz chcesz mojej pomocy. - Nie ma w tym nic zabawnego. - Masz rację - rzekł, czując budzący się w nim gniew. - W takim razie możemy przejść do rzeczy i... - Dlaczego nie powiedziałaś mi, że jesteś w ciąży? To pytanie wytrąciło ją z równowagi. Skrzywiła się. Na policzkach i szyi, i nawet na tym kawałeczku skóry między jej piersiami pojawił się rumieniec. - Co takiego? - Dawno temu. Mogłaś mi powiedzieć. Chrząknęła i zauważył wahanie w jej oczach, które przez tyle lat nie zdradziły prawdy.