Tym razem Pavon cenił sobie tę ostrożność. Z Diazem na ogonie

- Rozbiliśmy gang przemytników dzieci. Kobieta, która fałszowała akty urodzenia, prowadziła własną kartotekę, dla ochrony czy może dla ewentualnego szantażu. - Czy z nim... - David przełknął głośno ślinę; głos, którym zadawał nieśmiertelne pytanie rodziców, był wciąż drżący. - Czy z nim wszystko w porządku? Milla ponownie skinęła głową. Mężczyzna podszedł do niej i nagle wtulili się w siebie, płacząc, obejmując z całych sił. Milla próbowała uspokoić Davida, głaszcząc go po głowie, klepiąc po an43 390 ramieniu, mówiąc „wszystko dobrze, żyje, jest bezpieczny". Ale ona też łkała, więc może niczego nie rozumiał. A potem David zrobił to, co wcześniej jego była żona: wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. Śmiech przechodził w szloch, i odwrotnie. Lekarz okręcił Millę wokół, puścił, żeby wytrzeć twarz, potem znów objął mocno. - Nie mogę uwierzyć - powtarzał. - Boże, wszystkie te lata... Wreszcie Milli udało się od niego oderwać. - Mam zdjęcia - powiedziała, nerwowo grzebiąc w teczce, http://www.sluby-zakopiec.com.pl chusteczką. Z makijażu zostały pewnie żałosne resztki. Gdy o tym pomyślała, miała ochotę walnąć go jeszcze raz. Przykucnął przed nią, ich oczy były teraz na tym samym poziomie. - Nie chciałem... Ja... Przepraszam. Ostrożnie wyciągnął rękę i zamknął dłoń Milli w swojej dłoni. Zrobił to niepewnie, jakby zdarzyło mu się to po raz pierwszy i nie był pewien, jak ma sobie z tym poradzić. Jego palce były twarde, gorące, powierzchnia dłoni szorstka. Delikatnie pocierał kciukiem jej kostki. - Wszystko w porządku? - Pytasz o to, czy moje serce wróci kiedyś do normalnego rytmu? - parsknęła, a potem nagle roześmiała się histerycznie. an43

nawet czas wyprasować ubrania na następny dzień. Po jedzeniu wystawiła ruchomy stolik z naczyniami na zewnątrz i zaczęła chodzić po pokoju, zbierając myśli. Wreszcie z komórką w ręce usiadła nad książką telefoniczną i odszukała numer Winbornów. Po czwartym dzwonku odebrała kobieta. Miała przyjemny głos, a akcent wyraźnie trącił Karoliną Północną. Sprawdź - Tam właśnie cię zabieram - przerwał lodowatym tonem. - Choć trochę późno o to pytasz. Gdybym zdecydował inaczej, teraz nie byłoby już o czym mówić. - Widocznie nie jestem tak biegła w podstępach i brudnych gierkach jak ty - syknęła, odwracając się do okna. Skoncentrowała się na mijanych znakach i zakrętach, upewniając się, że nie wyjeżdżają na autostradę wylotową z Charlotte. Jeśli Diaz ominie właściwy zakręt albo skręci w złą stronę, ona zacznie krzyczeć, uderzy go, szarpnie za kierownicę, zrobi cokolwiek, by przyciągnąć uwagę. Uświadomiła sobie, że gdyby Diaz naprawdę chciał ją porwać, nic by go nie powstrzymało. Pewnie ogłuszyłby ją, żeby nie przeszkadzała, i dalej robił swoje. Tylko po co? No, chyba że chciałby ją zamknąć w jakiejś piwnicy i trzymać tam do końca życia. Ona na