Co za głupiec, pomyślał Mark.

przekazać osobiście. Wszyscy skinęli głową na znak zgody. - Connor chciał, Ŝebym do niego zadzwonił i poprosił Marka do telefonu, bo nie będzie mógł być na ślubie. WciąŜ liŜe łapy po tym, co przeŜył. Mark skinął głową ze zrozumieniem. - Postanowiliśmy zatem - rzekł Jake wstając - Ŝe skoro wszyscyśmy się tu zebrali, bo Connor dołączy do nas niebawem, moŜemy urządzić Markowi wieczór kawalerski. Na dole wszystko jest przygotowane. Mark roześmiał się. - Dzięki, chłopaki. - Masz jakąś radę dla zatwardziałych starych kawalerów? - zapytał jeden z nich. - Owszem, mam. Jeśli spotkacie kobietę waszego Ŝycia, nie pozwólcie, by ktoś stanął wam na drodze. - Jeśli o mnie chodzi, to sprawa jest dyskusyjna - powiedział któryś. Wszyscy jednak zgodzili się, Ŝe bez kobiet nie wyobraŜają sobie Ŝycia. EPILOG Oczy wszystkich skupione były na państwu młodych tańczących na parkiecie. Od przeszło godziny trwało wesele i wszyscy twierdzili, Ŝe było godne młodych małŜonków. http://www.rybka-kosmetolog.pl/media/ zaklął soczyście. Zaczął przemierzać pokój w tę i z powrotem. Był to jeden z tych rzadkich wieczorów, kiedy Erika wcześnie zasypiała, i choć tyle rzeczy powinien był zrobić, nie mógł się skoncentrować i poszedł spać. Alli najwyraźniej nie zaleŜało na nim ani trochę. Zdziwiło go to, Ŝe poprosiła Jake’a, by towarzyszył jej przy zakupie wozu. PrzecieŜ on chętnie pomógłby jej w wyborze. Fakt, Ŝe odkąd został jej szefem, nigdy go o nic nie poprosiła, denerwował go. JuŜ miał iść do kuchni po piwo, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Spojrzał na zegar ścienny. Alli nieprędko wróci, a poza tym ma klucz. Ogarnął go lęk. Czy ten ktoś, kto puka, powie mu, co się z nią stało? Samochód jej się rozbił i... Odetchnął głęboko, podszedł do okna, wyjrzał. CięŜar mu spadł z serca, gdy zobaczył, Ŝe to samochód terenowy Gavina stoi przed domem. Wyleciało mu z głowy, Ŝe dzwonił do niego z prośbą, by wpadł przy okazji.

zaznajomić się z licznymi przyciskami. Przekręciła kluczyk w stacyjce, a silnik zaczął przyjemnie mruczeć. - Dobrze - pochwalił Scott. - Proponuję, żebyśmy pojechali wzdłuż ulicy Crestville, a następnie sprawdzili, jak sobie radzisz na autostradzie. Sprawdź pani Caird i jej towarzysz odeszli w stronę domu, Scott spodziewał się, że panna Tyler wsiądzie do samochodu i czym prędzej odjedzie, ale ona stała bez ruchu, wpatrując się w drzwi, za którymi zniknął młody mężczyzna. Wyglądała na przestraszoną. Oparła się o samochód i dłonią zakryła usta, jakby miała się zaraz rozpłakać. Co takiego powiedział jej ten prostak? Ale nim Scott zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, Amy zapukała głośno w szybę. Niania posłusznie wsiadła do samochodu i odjechała, pozostawiając go samego z tysiącem pytań, na które nie znał odpowiedzi i prawdopodobnie nigdy nie pozna. - Lizzie, kochanie, wybór należy do ciebie. - Camryn