mu dłonia na po¿egnanie i ruszyła do drzwi.

407 Bo¿e, była taka piekna, taka zjawiskowa, z ta swoja szczupła talia i gładka, lsniaca skóra. Nick poczuł ból w kroczu. Marla nuciła cos cicho, troche fałszujac. Na Boga, człowieku, nie masz na to czasu! Nick stał i patrzył, wiedzac, ¿e igra z ogniem, ¿e powinien po prostu zostawic kawe koło umywalki i wyjsc. Czekał, popijajac kawe, oparty o umywalke, słuchał jej nucenia i patrzył na zamglona sylwetke, jak zahipnotyzowany. Marla obracała sie pod prysznicem, unoszac ramiona. Widział zarys jej rak i pleców, schodzacych miekka linia w dół, i dwa dołeczki nad posladkami. Zatopiona we własnych myslach, usmiechnieta lekko, nie zauwa¿yła go dotad, co było mu bardzo na reke. W pewnej chwili jednak zakreciła kurek i otworzyła drzwi kabiny prysznicowej. Siegneła po recznik i wtedy dostrzegła Nicka. Zarumieniła sie uroczo. - Co ty wyprawiasz? - spytała, zaskoczona, podnoszac ku niemu otoczona mokrymi lokami twarz. - Przyniosłem ci kawe. - Wskazał na parujaca fili¿anke i http://www.robotyciesielskie.com.pl Na ranczu jej ojca praktycznie niewiele się zmieniło. Główny budynek mocno się zestarzał i pokryto go nowym dachem oraz wymieniono okiennice, ale siodlarnia oraz inne zabudowania wyglądały nietknięte upływem czasu. Kiedy Shelby wysiadła z samochodu, była bardzo spięta. Wcześniej pojechała z domu ojca do Coopersville. Tam zatrzymała się pod warsztatem ślusarskim i czekała, aż mężczyzna z własnoręcznie zawijanym papierosem w ustach dorobi dla niej zapasowy zestaw kluczy. Zapłaciła mu gotówką, stwierdziła, że nie miał pojęcia, kim ona jest, i przyjechała bezpośrednio tutaj. Teraz mrużyła oczy i zasłaniała je ręką. Jednocześnie patrzyła na stajnie, stodołę i połączone ze sobą zagrody. Z bólem w sercu i zaschniętym gardłem przypominała sobie tamtą noc sprzed wielu lat, kiedy Ross McCallum ją zgwałcił. Nie było powodu, żeby ten nikczemny akt nazywać inaczej. Robiło jej się niedobrze na wspomnienie gorącego, spoconego ciała napastnika, który przygniatał ją do fotela w samochodzie jej ojca. Teraz żaden pies nie zaszczekał, żeby obwieścić jej przybycie, a w pobliżu zabudowań stało tylko kilka pojazdów. Na asfalt padały wydłużające się cienie; niebo było mgliste, chmury zasnuwały słońce. Na pobliskich polach pasły się konie i krowy. Shelby od razu poszła do stajni, znalazła uzdę i siodło, a potem

Marla wzruszyła ramionami. - Nie mówiłam o tym wczesniej, bo nie jestem pewna. Mam powa¿ny problem z pamiecia, miewam dziwaczne, bezsensowne sny i to wszystko mogłam sobie tylko wyobrazic. Ten głos mógł nale¿ec do snu. - Ale nie jest pani tego pewna? Sprawdź - Mo¿e - burknał, kładac sie na oparciu kanapy i patrzac na jasne deski scian swojego domu. Twardziel, rozparty na fotelu, napotkał jego spojrzenie, zeskoczył i poło¿ył sie pod stolikiem do kawy, skad obserwował teraz swojego pana przez szklany blat, poznaczony sladami szklanek, które stały tu poprzedniego wieczora. - Có¿, jesli spotkasz Aleksa, powiedz mu, prosze, ¿e chciałabym ja zobaczyc. Postaraj sie, by zrozumiał, ¿e my te¿ nale¿ymy do rodziny. Niezale¿nie od tego, co zaszło miedzy ojcami, w naszych ¿yłach płynie ta sama krew. - To prawda. - Nick wstał. - Wiec porozmawiasz z Aleksem? - Tak.