woda po goleniu. Zło¿ył na policzku Marli serdeczny

słaby i ju¿ znowu spragniony jej obecnosci. ¯adna kobieta pózniej nie była dla niego tym, czym Marla. Poszedłby do piekła za kilka minut kochania sie z nia. A pewnego dnia ona znowu przyszła, pocałowała go niewinnie w policzek, usmiechneła sie, jakby mówiac: „Wiem, ¿e mi wybaczysz” - i oznajmiła, ¿e to ju¿ koniec, bo spotkała kogos innego. A tak sie zło¿yło, ¿e tym kims był jego brat. - Sukinsyn - warknał Nick pod nosem i dopił whisky jednym haustem. Co on tu, do cholery, robi. Znowu wpada w sidła tej kobiety. Chyba powinien pójsc do lekarza i sprawdzic, czy z jego głowa wszystko w porzadku, a własciwie mo¿e powinien sobie palnac w ten głupi łeb. Podszedł do barku i nalał sobie jeszcze troche whisky. Kostki lodu nie zda¿yły jeszcze stopniec. Upił tyk. Usłyszał dzwiek otwieranej bramy wjazdowej i podszedł do okna. Zobaczył swiatła reflektorów wje¿d¿ajacego na teren posiadłosci jaguara. ¯oładek podszedł mu do gardła. Napił sie whisky. Po kilku minutach, kiedy usłyszał winde, ruszył po schodach na góre ze szklanka w rece. Spotkał brata i jego ¿one na podescie. Marla wygladała http://www.restoria.com.pl/media/ byc z siebie dumna. Dziwne jest tylko, ¿e jestes taka do niej podobna... do Marli. Geny Amhurstów musza byc bardzo silne. Kylie nie chciała płakac ani u¿alac sie nad soba, postanowiła wyrównac rachunki. Ze swoim ojcem i ta rozpieszczona, uprzywilejowana przyrodnia siostra. Najpierw jednak musi sie z nimi spotkac. Aby tego dokonac, opracowała pewien plan - pierwszy z wielu. Nie zwlekała, by wprowadzic go w ¿ycie. Miała zaledwie pietnascie lat, kiedy zaczeła wymykac sie sama na miasto. W ksia¿ce telefonicznej znalazła adres firmy Amhurst Limited i pewnego dnia weszła do biur swojego ojca, gdzie elegancka sekretarka poinformowała ja obojetnie, ¿e pan Amhurst ma spotkania przez cały dzien i jest zbyt zajety, aby sie z nia

Pełna determinacji wykręciła znajomy numer do domu Lydii. - Będziemy teraz załatwiali tę sprawę. Właśnie dzwonię do Lydii i zamierzam odnaleźć swoje dziecko. Nie zmarnuję już ani sekundy. Co do tej hecy między moją matką a twoim ojcem, zajmiemy się nią później. Oboje już nie żyją, więc ta sprawa jest skończona, choć niewątpliwie bolesna. A co do Rossa McCalluma... uwierzcie mi, dam sobie z nim radę. - Włamałaś się tutaj - oskarżył ją jej ojciec. Sprawdź Nicka. Twardy. Meski. Silny. Same miesnie i sciegna. Szorstki i szybki. Inteligentny. Zagryzła wargi. A on, jakby czytajac w jej myslach, nagle odwrócił głowe i spojrzał na nia. Przez krótka chwile patrzył jej prosto w oczy, a Marla miała wra¿enie, ¿e czyta w jej duszy jak w otwartej ksia¿ce. Wiedział, ¿e on czuje to samo, co ona. Tu, w ciasnym wnetrzu samochodu, byli odcieci od pulsujacego na zewnatrz miejskiego ¿ycia. Tylko chwilami swiatła nadje¿d¿ajacych z przeciwka samochodów rozpraszały intymny mrok. Marla wiedziała, ¿e Nick czuje ten sam ogien. To samo po¿adanie. Odpowiedziała mu spojrzeniem goracym jak samo piekło - i znacznie bardziej niebezpiecznym. Nie rób tego, ostrzegła sie w duchu, opierajac sie o drzwi