-Mieszka pani w zamku na górze? - zapytała, jakby na

po córkę. Dziewczynka nie była wcale zadowolona. Usta same układały jej się w podkówkę. – Wejdźcie do środka. Zajmę się bagażem – powiedział Luke. Kate pokręciła głową. – Nic nie mamy. – Żadnych walizek ani toreb? – Spojrzał na nią ze zdziwieniem. – Tylko torbę z rzeczami Emmy. – Dobrze, wezmę ją. – Podszedł do auta. – Zaczekajcie w środku. Wziął torbę z pieluchami, zamknął jeepa i ruszył za nimi. Kobiety czekały na niego w holu. Obie wyglądały na potwornie zmęczone. Emma nerwowo się wierciła. Nie płakała, ale co jakiś czas pojękiwała. – Nic jej nie jest? – spytał. – Muszę ją nakarmić i przewinąć. Skinął głową i poprowadził je do kuchni. Kupił ten dom między innymi dlatego, że cały dół był otwarty. Oprócz sypialni i łazienki wszystkie pomieszczenia łączyły się ze sobą. Poza tym spodobało mu się przestronne pomieszczenie na drugim piętrze, w którym urządził swój gabinet. Na wszystkich ścianach znajdowały się półki, a wielkie okno wychodziło wprost na ulicę. Kate umieściła Emmę na biodrze i zabrała się do napełniania buteleczki, http://www.recepty.info.pl/media/ – Idź, idź. – Blake pchnął ją w kierunku biura. – Jestem bez grosza. – Musisz bardziej kontrolować swoje wydatki – zaśmiała się Marilyn. Blake pociągnął nosem. – Słowa mądrości od królowej szkolnych pożyczek. Wzięłaś już chyba wszystkie, co? – Pieprzę cię! Blake pokręcił głową. – To raczej wykluczone. Nie jesteś w moim typie. – Widzisz, Kate, że to nie ja zaczęłam – powiedziała Marilyn, patrząc koso na kolegę. – To on jest nieprzyzwoity! Kate podniosła ręce do góry. – Spokój, spokój! Widzę, że nigdy się nie zmienicie. Tylko nie wystraszcie

Ktoś był w jej domu. Ktoś nieproszony. Pewnie nawet dwie osoby, które położyły się na łóżku, zostawiając odciski swych ciał. Kate zadrżała i zaczęła rozglądać się uważnie po sypialni. Wszystko, poza łóżkiem, wydawało się nietknięte. Potrząsnęła głową, czując się trochę nieswojo. Musiało jej się coś przywidzieć. Czy ktoś przy zdrowych zmysłach Sprawdź na zegarek. Dziesiąta. Gdzie, do diabła, podziewa się o tej porze?! Kiedy rozmawiała z nim przed lunchem, powiedział, że wróci dziś wcześniej. Zagryzła wargi, nie zważając na ból. Zaczynała coraz bardziej się niepokoić. To było zupełnie do niego niepodobne. Możliwe, że wypadła mu jakaś niezapowiedziana kolacja... ale przecież wtedy na pewno by zadzwonił. Kate nerwowo krążyła po kuchni. Pytała o Richarda już chyba wszystkich: jego partnerów, kolegów z klubu golfowego, a nawet rodziców. Dzwoniła też do centrum rekreacyjnego i jego ulubionej restauracji. Skontaktowała się również z policją i miejscowym szpitalem. Nikt nic nie wiedział. Wzięła głęboki oddech, wyobrażając go sobie w rowie albo na poboczu drogi, zakrwawionego i potrzebującego pomocy. Jego samochód