– Możliwe – zgodziła się, patrząc na jezioro.

– Witaj, Julianno. Cofnęła się instynktownie, szukając dłonią klamki, chociaż wiedziała, że John już nigdy nie pozwoli jej uciec. Wziął pistolet i machnął nim w jej stronę. – Odsuń się od drzwi. Po tym wszystkim, co tu się stało, nie chciałabyś chyba niepokoić sąsiadów. Posłuchała go, czując, że serce zaraz jej wyskoczy z piersi. – O co chodzi, kochanie? Nie cieszysz się, że mnie widzisz? – Jeszcze jeden uśmiech. – Nie jesteś chyba zaskoczona. Zostawiłem ci prezent. – Zabiłeś... Richarda. – Owszem. Dlatego, że zabrał to, co do mnie należało, Julianno. Nie mogłem tego tolerować. – Skinął dłonią. – Podejdź bliżej. Z oczami pełnymi łez spełniła jego polecenie. Nogi miała jak z waty. W końcu stanęła przed nim ze spuszczoną głową. – Popatrz na mnie. – Gdy uniosła głowę, dodał rozkazująco: – Uklęknij. Łzy płynęły po jej policzkach strumieniami. Nie chciała umierać w tak poddańczej pozie, ale nie miała wyboru. Myślała tylko o tym, kiedy John ją zastrzeli i gdzie trafi kula. http://www.psychoterapeutawarszawa.info.pl/media/ – Klienci oczekują luźniejszej atmosfery, a moi pracownicy nie są wariatami, tylko mają ciekawą osobowość! Ot co. – Skoro tak uważasz... – Jasne. – Kate nasypała sobie muesli do miseczki, dodała owoców i zalała mlekiem ze śmietanką. – To ty jesteś zbyt sztywny. Powinieneś się trochę rozluźnić. – Moi klienci umarliby z radości. Wszyscy prawnicy to sztywniacy. Dzięki temu wzbudzają zaufanie. – Zajrzał do jej miseczki. – Śmietanka? – Mm, z mlekiem. – Kate oblizała łyżeczkę. – Zazdrosny? – Nie, wcale nie. – Kłamiesz! Richard żył po spartańsku. Jadał tylko zdrowe, beztłuszczowe rzeczy,

wyszukała na moje miejsce kogoś na stałe. – Widząc zdziwioną minę Bei, pośpiesznie zmieniła temat: – Jak się czuje twój mąż? Przykro mi, że musiał pójść do szpitala na badania. Starsza kobieta wzruszyła ramionami. – W naszym wieku to się zdarza. Ale jestem pewna, że Joe z tego wyjdzie. Jego ojciec dożył dziewięćdziesięciu dziewięciu lat! Sprawdź A potem John upadł na ziemię, jak marionetka, której ktoś przeciął wszystkie sznurki. Jego groteskowy taniec dobiegł końca. ROZDZIAŁ SIEDEMDZIESIĄTY DZIEWIĄTY Luke wolno otworzył oczy, a potem zmrużył je od światła. Miał sucho w ustach. W głowie szumiało mu jak w ulu. Najpierw dostrzegł kroplówkę, szczeble łóżka i telewizor przytwierdzony do sufitu. Szpital, pomyślał. Jestem w szpitalu. Obrócił powoli głowę. Kate drzemała na krześle, a śpiąca Emma spoczywała w jej ramionach. A więc żyją. Wszyscy żyją. Próbował przesunąć się na bok, ale poczuł przeszywający ból ramienia. Dzięki temu przypomniał sobie to wszystko, co zdarzyło się, zanim