lśniących, czarnych pantoflach. Rainie zaczęła podejrzewać, że detektyw stanowy nie tylko

– Nie wiemy. – Zwykle to uczniowie. – Zakładamy, że tak było i w tym przypadku. Działaj zdecydowanie. I szybko. Tak będzie najlepiej dla wszystkich. Abe rozumiał, co szef ma na myśli. Kiedy krzywda dzieje się dzieciom, ludziom po prostu odbija. Policjantom czasem też. Zamówił samochód, zarezerwował pokój w hotelu, zebrał wszelkie informacje na temat tragedii w Bakersville i ruszył w drogę. – Jeden beznadziejny szeryf i dwoje niedouczonych funkcjonariuszy – mamrotał pod nosem, jadąc do domu po bagaż. – Dzieci zabijają dzieci, a oni nie mają nawet sekcji zabójstw, żeby zapanować nad tym bałaganem. Dobrze, że tam jadę, bo te prowincjonalne dupki pewnie robią pod siebie ze strachu. Palec zsunął się ze spustu. – Danny – szepnęła. Chłopak stał przed nią z oszołomionym wyrazem twarzy. W wyciągniętej prawej dłoni pewnie trzymał dwudziestkę dwójkę. Celował gdzieś w okolice kolan Rainie. Lewą ręką, opuszczoną bezwładnie, ściskał trzydziestkę ósemkę. Przez chwilę Rainie nie wiedziała, gdzie ma patrzeć. Nadal mierzyła do Danny’ego. Shep zrobił krok w jej stronę. – Stać! – krzyknęła, sama nie bardzo wiedząc, do którego z nich dwóch. Shep był wciąż http://www.prywatne-leczenie.com.pl akompaniamentu. Rozmawiali, odpoczywali, miło spędzali czas. A potem poszli do jego hotelu, bo ona wciąż miała obskurne mieszkanie. Wtedy uważała, że jest taka samotna. Wtedy uważała, że dobrze było znów go widzieć. Przysunęła się. Wciągnęła nosem aromat jego wody kolońskiej. Jakże kochała ten zapach. Wyczuła, jak znieruchomiał i prawie przestał oddychać, jakby się bał, że nawet wydech może ją wystraszyć. Nie ruszał się, więc ona się zbliżała. Teraz czuła zapach jego skóry. A potem nagle coś w nią wstąpiło. Może pożądanie... Miała w tym tak niewielkie doświadczenie. Pragnęła go dotykać. Więcej i więcej, gdyby tylko dalej stał bez ruchu, bez jednego oddechu. Rozpięła mu koszulę. Zsunęła mu ją z ramion. Miał potężną klatkę piersiową, ciepłą, wyrzeźbioną latami biegania. Zmierzwione włosy na piersi wydawały się takie sprężyste. Położyła mu dłoń na sercu i poczuła, jak mocno wali.

na telefon, który, jak wiedział, powinien wkrótce zadzwonić. Trzeba było wrócić do polowania, do zabawy w psychopatyczne zabijanie. Pomyślał o swojej córce, młodej i dumnej, która w tym momencie w pokoju hotelowym pilnie przeglądała dane finansowe. Pomyślał o Rainie, o tym, jak rozjaśniła pokój, tylko do niego wchodząc. Pomyślał o sobie, o tym, że jest starszy, mądrzejszy i zdecydowany uczyć się na swoich błędach. Sprawdź - Dyskutowaliśmy już o tym. To jest podstęp, który ma na celu ukrycie prawdziwej tożsamości sprawcy dzięki stworzeniu setek innych podejrzanych posiadających zarówno motyw, jak i możliwość spełnienia gróźb. - Ale w ten sposób uprzedza ofiarę - skontrował Montgomery. - Dla mnie to nie ma sensu. Zwłaszcza że w dzisiejszych czasach sprawca może przez Internet poznawać metody ukrywania dowodów. A skoro działał z za¬ skoczenia, miał całą noc na zatarcie śladów. - Może nie chodzi mu o zwyczajne zabójstwo. Jeśli chce się zemścić, będzie mu zależało na tym, żeby Quincy najpierw cierpiał. - Możliwe. A może za bardzo to wszystko komplikujemy? Z mojego punktu widzenia istnieje jeszcze inne prawdopodobne wyjaśnienie. Jakiej Ano takie, że Quincy sam to wszystko wymyślił. Sam umieścił ogłoszenie w gazetkach więziennych. Potem przyszedł do gabinetu Everetta, jak zwy¬