Tamten uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Ja należę do metodystów. Mary też należała. - W takim razie potrzebne będą wam duże srebrne krzyże. - A gdyby Mary była Żydówką? - spytała sceptycznie Nancy. - Wtedy doradziłabym wielką srebrną Gwiazdę Dawida. - Ponieważ wierzyłabym, że to powstrzyma Mary, tak? Ponownie Jessica najpierw starannie przemyślała swoją wypowiedź. - Ujmijmy to tak... Istnieje najwyższa istota, dla wygody powiedzmy, że to jest „on". On jest samym dobrem. Ale istnieje także skończone zło i ono toczy z dobrem odwieczną walkę. Zakładamy, że wy dwoje jesteście z natury dobrzy, zaś to coś, co zabiło Mary, jest złe, dlatego też jako reprezentanci dobra musicie walczyć ze złem. - Za pomocą czosnku? - Za pomocą tego, co uznacie za skuteczne - stwierdziła stanowczo Jessica, przede wszystkim starając się wlać w nich wiarę, że mogą coś zrobić, nie muszą czekać jak bezwolne ofiary. Udało jej się, gdyż Nancy spytała: - To co teraz? RS 145 http://www.powiekszaniepiersi.info.pl/media/ Dziwne, że coś, co trwało tak krótko, można pamiętać tak długo, tak wyraźnie. 140 Chciał jej dotknąć, lecz się powstrzymał. Uniósł tylko dłoń. - Twój tata był urodzonym żołnierzem - zauważył. - Joe poszedł w jego ślady. Nic dziwnego, że ojciec interesował się karierą syna. Roześmiała się. - Starasz się być grzeczny. Dla mojego ojca świat zaczynał się i kończył na Joem. Nadal pamiętam swoją bezsilność. Nie potrafiłam zrobić niczego, co pomogłoby rodzicom pogodzić się z losem.

zagrać wszystko: pop, rock, jazz, reggae, calypso... Spodobają ci się. - Postaram się zajrzeć. - Jadę - oświadczył Jorge, unosząc dłoń z kluczykami. - Dziękuję za wszystko, fajnie było się spotkać. Sprawdź - Wygląda na to, że jesteś w porządku. Ale jeśli kłamiesz... Potrzymał ją chwilę za ręce, czekając, co podpowie mu instynkt, jak dotąd niezawodny. Nie, raz go zawiódł - w przypadku Jessiki. Ale nic dziwnego, że się pomylił, ponieważ nic nie wskazywało... Wciąż pamiętał, jak czuł mocne bicie jej serca pod swoją dłonią. Pamiętał jej ciało, gorące jak ogień. Zaklął nagle. - Gdzie są twoi przyjaciele? Z kim tu przyjechałaś? - Z dwiema przyjaciółkami, Cindy i Jane, ale one uciekły, bo biegły szybciej, a mi się obcas w coś zaplątał i nie mogłam... - Urwała, wybuchnęła krótkim, spazmatycznym płaczem, padła Bryanowi na pierś i zemdlała. - Cholera.