– Nie przegapiłbym takiej szansy za żadne skarby świata – mruknął Bentz złośliwie.

mnie brud, kurz, pot. W końcu wychodzę spod prysznica i wycieram się ręcznikiem. Myślę o O1ivii pod podkładem, śmiertelnie przerażonej, pewnie ochrypłej od krzyku. Przecież mówiłam, żeby sobie darowała. Zdejmuję szlafrok z wieszaka, wkładam go, owijam się nim. Czas na wiadomości. Idę do saloniku, po drodze zahaczam o kuchnię, wyjmuję z lodówki dzbanek z margaritą. Wrzucam do kieliszka dwie oliwki, wlewam zimny trunek, siadam w saloniku, włączam telewizor. Pożar samochodu w Marina del Rey powinien już trafić do wiadomości. Zakładam nogę na nogę i patrzę na znajomą twarz na ekranie. Donovan Caldwell, jękliwy dupek, wypowiada się na temat niedawnej zbrodni – zabójstwa sióstr Springer. On i dziennikarka siedzą w studiu na tle ogromnego ekranu, na którym widać zdjęcia obu par bliźniaczek. Cztery dziewczęce buzie o wielkich, naiwnych oczach. Prymitywne zagranie, by wzbudzić litość widzów. Dziennikarka, młoda kobieta o ciemnych włosach, wielkich oczach i przejętej minie, pyta: – Czy uważa pan, że za ostatnią zbrodnię ponosi winę ten sam człowiek, który zamordował jego siostry? – Tak. – Mówi energicznie rozjuszony brat. Gniewnie wymachuje rękami. Idealnie przystrzyżona bródka porasta jego podbródek, ciemnoblond włosy są przycięte w najmodniejszą fryzurę. Ale oczywiście nie chce na nikim zrobić wrażenia wyglądem. Nie, jest http://www.pokryciadachowe.edu.pl/media/ sam człowiek, zapłaci i za siostry Caldwell. A my będziemy triumfować. Bardzo chciał jej uwierzyć. Corrine masowała mu barki, usiłowała rozluźnić spięte mięśnie. – Co powiesz na drinka? – zaproponowała. – Przygotowałam makaron, te kokardki... – Farfalle. – Może, Z pesto i włoskimi kiełbaskami. – Prawdziwa z ciebie Irlandka, co? Roześmiała się. – Akurat dziś zabrakło mi wołowiny i kapusty. Palce Corrine niosły ukojenie, ale jego umysł ciągle pracował. Dlaczego morderca zaatakował akurat teraz? Dlaczego akurat siostry Springer? Kim jest, do cholery? Kiedy zaatakuje ponownie? Wkrótce czy za następne dwanaście lat? – Mów do mnie – szepnęła, nie odrywając dłoni od jego barków. To był ich rytuał – praktykowali go, gdy jedno z nich musiało się zmierzyć ze szczególnie trudną sprawą. –

śpiączki, z ich domu zdaje się wyciekać rodzinne ciepło. Stał się innym człowiekiem. Nie do końca oczywiście, ale coś się zmieniło. Początkowo brak czułości z jego strony odbierała jako oznakę przygnębienia. Najważniejsze, żeby wydobrzał. Ale nic się nie układało po jej myśli. W miarę upływu tygodni i powrotu sił wyczuła w nim rozczarowanie. Powtarzała sobie, że to się zmieni, gdy tylko wróci do pracy, którą tak kochał, i ponownie zajmie się rozwiązywaniem spraw o zabójstwo. Sprawdź wyblakłe od słońca. Ale na ogrodzonym terenie nie było nikogo innego, człowieka ani ducha. No pewnie, że nie. Ona nie żyje, Bentz. Nie żyje. Wiesz o tym. Zidentyfikowałeś ją osobiście, na rany boskie! I nie wierzysz w duchy. Nie zapominaj o tym z łaski swojej, dobrze? Stał tam jeszcze chwilę, usiłując zrozumieć, co się z nim dzieje. Nie wierzył, że traci rozum, i nie wierzył w duchy. Nieboszczki nie zjawiają się ot, tak sobie. Więc co robisz tutaj, na cmentarzu? Nie znalazł odpowiedzi. Wrócił do samochodu rozpalonego od słońca. Zostawił otwarte drzwiczki, siadł za kierownicą, przekręcił kluczyk w stacyjce, żeby uruchomić klimatyzację. W miarę jak wóz się ochładzał, studiował wizytówkę Hayesa. Po jednej stronie widniał oficjalny napis i numer posterunku; na drugiej przed laty pospiesznie nabazgrano numer telefonu. Wystukał prywatny numer i usłyszał bezbarwny metaliczny głos, który go poinformował,