Przypominając sobie te informacje, Bella obserwowała go dyskretnie ze swego miejsca przy stole. Sprawiał wrażenie spokojnego, zamkniętego w sobie człowieka, bardzo oddanego rodzinie. Nie było najmniejszych wątpliwości, że zrobi wszystko, co w ludzkiej mocy, by ochronić swych najbliższych. Tymczasem rodzina księcia Carlise’a spokojnie omawiała bieżące sprawy. Bella w milczeniu się im przysłuchiwała.

- Ach, nie ma mowy o żadnym rabunku, co najwyżej o pożyczeniu sobie czegoś, jak już przedtem bywało. Przecież panicz sam wie... Stary kamerdyner służył w tym domu, odkąd Alec pamiętał, i znał wszystkie jego sprawki. Niech to licho, nic się przed nim nie ukryje! - Czy mogę z tobą pomówić, Walsh? - Jak najbardziej. - Ta młoda dama - powiedział Alec poufnym tonem - znalazła się w ciężkich tarapatach. Wiem, co sobie o niej myślisz, ale wierz mi, mylisz się. To wnuczka hrabiego. - Ależ oczywiście, sir, ale jakiego? - Talbota. Tylko że nie wolno ci o tym nikomu mówić. - Nawet jego wysokości? - Zwłaszcza jemu! - podkreślił. - Problem w tym, że biedna dziewczyna ma jedynie to, co na grzbiecie. Sam widzisz, są to łachy. Staram się, jak mogę, wyciągnąć ją z tych opałów, ale musi się jakoś ubrać i coś zjeść. Walsh spojrzał na Becky z niepokojem. - Z pewnością ani Robert, ani Bel nie odmówiliby jej pomocy. - No cóż, skoro jest w niebezpieczeństwie... - Walsh pokiwał głową. - Nie będziesz chyba miał nic przeciw temu? Popatrz na nią, człowieku! Czyż to nie anioł? Kamerdyner spojrzał na Becky tym razem z namysłem. http://www.pogotowie-weterynaryjne.pl - Skłamałem. - Delikatnie ugryzł ją w ucho. - Chciałem się z tobą kochać. Nie mogłem przestać o tym myśleć, więc spotkanie zarządu i kolacja w klubie to była prawdziwa męka - mówił, rozpinając jej sukienkę. - Najgorsze, że musiałem powiedzieć parę słów - mruczał, gładząc ciepły jedwab, który miała pod spodem. - Cały czas wyobrażałem sobie, że się z tobą kocham, więc nie wiem, czy nie nagadałem jakichś bzdur. - Nie chciałabym przeszkadzać ci w pełnieniu oficjalnych obowiązków - mruknęła, całując go w szyję. - Ale to robisz. Siedziałem tam jak na tureckim kazaniu. Dziesięciu nadętych facetów gadało o poważnych sprawach, a ja wyobrażałem sobie, że ty też tam jesteś. Siedziałaś naprzeciwko mnie, z rękami skromnie ułożonymi na kolanach, ubrana tylko we włosy. - Co takiego? - Z wrażenia przestała rozpinać mu koszulę. - Ja? Nago w sali konferencyjnej? - Żebyś wiedziała! - Roześmiał się, rozbawiony jej poważnym tonem. - Teraz rozumiesz, dlaczego nie mogłem się skupić. - Wolał nie wspominać, że czuł także strach. Wprost nie mógł usiedzieć w miejscu, gdy dopadały go natrętne myśli o rym, że Bella została sama, zdana na łaskę Blaque'a. - Z tej tęsknoty przyszedłem tutaj - wyjaśnił. - I zasnąłeś. - Co w tym złego? Miałem nadzieję, że docenisz komizm sytuacji wynikający z odwrócenia ról. W bajce to książę budzi królewnę. Miałaś szansę zrobić to na odwrót. - Jeszcze nic straconego. - Ujęła jego twarz w dłonie i delikatnie pocałowała w usta. Pieściła go lekkimi pocałunkami, drażniła końcem języka. Cieszyła się, czując jego rosnące podniecenie. Skoro tak bardzo za nią tęsknił przez cały dzień, przynajmniej spędzą razem tych kilka nocnych godzin. Rozpięła mu koszulę, a on zsunął z jej ramion sukienkę. Miała pod nią przepiękną bieliznę z bursztynowego jedwabiu i koronki. Z rozkoszą dotykał miękkiego materiału, przez który płynęło do niego ciepło jej ciała. Wyjął spinki z jej włosów, a kiedy opadły, okrywając jego twarz, wdychał ich ulotny zapach. Była taka piękna, wreszcie realna, cała jego. Przesunął dłonią po jej biodrze, musnął uda. Wtedy poczuł pod palcami coś twardego. Po chwili wiedział już, co to jest. Pod opaską z czarnej gumy i skóry tkwił sprężynowy nóż. Błyskawicznie zorientowała się, co się stało. Namiętność ostygła tak szybko, że po jej rozgrzanej skórze przebiegł chłodny dreszcz. Przez moment leżała na nim bez ruchu. Kiedy zaczęła wstawać, nie próbował jej zatrzymać. - Bennett, przepraszam cię - szepnęła, odgarniając włosy. Zapomniała o tym, że obiecała sobie nie przepraszać za to, kim jest. Ale nie uciekała przed nim wzrokiem. Gdy usiadł, spojrzała mu prosto w oczy. Milczała, bo w całej tej sytuacji jej słowa były zbędne. Czekała, aż on odezwie się pierwszy albo zostawi ją i wyjdzie, jak wtedy, gdy kochali się pierwszy raz. On zaś z trudem opanował budzący się gniew. Zacisnął zęby i patrzył na nią w milczeniu - na burzę włosów, jasną skórę bez najmniejszej skazy i smukłe ciało otulone jedwabiem.

podyktowany wyłącznie jego wyrafinowanym gustem, lecz potem otrzymała małą paczuszkę wysłaną ni mniej, ni więcej tylko z pawilonu Brighton! Szybko zrozumiała, że Alec chciał odkupić oryginalną Różę Indry od regenta, żeby jej sprawić niespodziankę, lecz królewski przyjaciel odmówił przyjęcia pieniędzy i z galanterią ofiarował jej klejnot w prezencie ślubnym. Najwyraźniej jego królewską wysokość żywo poruszył triumf Aleca nad Kurkowem, Sprawdź - Owszem, ale możemy tam przecież pójść. Jeśli zastaniemy na pagórku jakiegoś podejrzanego typa z lunetą, pokażemy mu, gdzie raki zimują - zasugerował Drax. - Albo zrzucimy go z urwiska - dodał Rush. - Widzę, do czego zmierzacie, i wszystko to wydaje się całkiem proste - przyznał Alec. - Ale jeśli powiemy Parthenii, kim w rzeczywistości jest Kurkow, może się przed nim zdradzić. A wtedy znalazłaby się w prawdziwym niebezpieczeństwie. Becky zresztą też. - Nie muszę mówić jej wszystkiego - stwierdziła rzeczowo Becky. - Wystarczy, że ją ostrzegę. - Czy cię nie rozpozna? - Wątpię. W Buckley on the Heath może by mnie sobie przypomniała, ale tutaj, w innym otoczeniu, nie zorientuje się, kim jestem. - Czy możemy zaufać Parthenii, Drax? - spytał Alec. - Czy zdoła dochować sekretu, jeśli ją uprzedzimy, że powinna się trzymać z daleka od Kurkowa?