- Nie chcę, żebyś wychodziła - szlocha, chwytając opiekunkę za rękę.

że wcale nie chce, żeby wracała do domu. Polubił jej obecność. To prawda, że jest nieco pruderyjna, ale cóż, wychowała ją stara panna. Po tylu wieczornych rozmowach przez telefon dużo już o niej wiedział. Lubił te rozmowy. W ciągu dnia łapał się nawet na tym, że patrzy na zegarek, bo chciałby już wrócić do hotelu i zadzwonić. Potrzebował tego kontaktu z domem... z nią. Od dawna już nie potrzebował nikogo - oprócz, oczywiście, synów. Nie był tym specjalnie zachwycony. Odsuwając te niewygodne myśli, mechanicznie wciągnął koszulę. Zapiął już trzy guziki, zanim dotarło do niego, co robi. Palce zamarły na czwartej dziurce. Spojrzał na gors koszuli. Ani jednej zmarszczki i, sądząc po sztywności kołnierzyka i mankietów, ktoś użył krochmalu. Znał to dobrze. Laurel stosowała podobną taktykę. Zaczęła od krochmalonych koszul, potem przyszły trzyczęściowe garnitury, metki najlepszych krawców i członkostwo w ekskluzywnym klubie. http://www.podloga-drewniana.biz.pl/media/ Otworzyła oczy. Ani drgnął, choć serce łomotało mu w piersi. Było na tyle ciemno, że mogła widzieć zaledwie jego sylwetkę. Nie chciał, by pomyślała, że w środku nocy zaatakowała ją jakaś przerażająca istota. - Tatusiu? Jej głosik drżał. -Tak, księżniczko. -Czy jesteś na mnie zły? - zapytało dziecko. -Och, nie, myszko! Skąd ci to przyszło do głowy? -Nigdy do mnie nie przychodzisz - wyjaśniła. -Ale teraz tu jestem, prawda? Zrobił to, czego nie powinien. Wyciągnął do niej ręce i wziął ją w ramiona. Kot zaprotestował. Uniósł więc zwierzaka i położył

spojrzał na Emmę. – Słyszałem też o tym małym cudzie. Mogę? – Wyciągnął ręce. – Nie pamiętam, kiedy ostatni raz trzymałem dziecko. Kate wahała się tylko przez chwilę, a potem podała mu córkę. Uspokoiła się, kiedy okazało się, że Nick świetnie sobie radzi. Uniósł małą do góry i spojrzał na nią z podziwem. Sprawdź – Mam córkę – odrzekł szybko. – Trzymiesięczną. – Dla niego samego te słowa brzmiały dziwnie. Tak, jakby kłamał. – Ma na imię Emma, Emma Grace. – Powinieneś postawić na biurku jej zdjęcie – rzekła z uśmiechem. – Na pewno jest śliczna. – Tak, tak. – Odchrząknął, chcąc jak najszybciej zmienić temat. – Ponieważ całe popołudnie będę siedział w sądzie, to może ustalimy teraz parę spraw, dobrze? – Oczywiście. – Sięgnęła do torebki. Już po chwili miała w ręku notes i długopis. – Słucham? – Mam nadzieję, że zadzwoniłaś do zakonu Kawalerów Maltańskich, żeby potwierdzić moje wystąpienie? Zajrzała do swego notesu.