Ktoś obcy mógłby zrozumieć tę rozmowę jako przejaw złej woli. Ze strony Cecile Malinda odebrała ją jednak jako jeszcze jeden dowód życzliwości. Status wspólniczki dawał przyjaciółce z dzieciństwa niekwestionowane prawo do wtrącania się w jej życie, do wtrącania, które Malinda przyjęła równie ochoczo, jak propozycję przyjaźni, złożoną jej przez Cecile piętnaście lat temu. Jeszcze teraz Malinda pamiętała ich pierwsze spotkanie. Dwie małe dziewczynki stojące po przeciwnych stronach płotu. Jedna w dżinsach, adidasach i brudnym podkoszulku, druga w falbaniastej sukience, białych koronkowych skarpetkach i lakierkach. Malinda uśmiechnęła się do siebie. Były różne jak dzień i noc. Urwis i księżniczka, tak je nazywano. A jednak mimo tych różnic zawiązała się między nimi przyjaźń, która w wieku dorosłym zaowocowała wspólnym interesem. Przed drzwiami do swego gabinetu Malinda przystanęła. Przecież mnie nie zje, przekonywała samą siebie. Obiecałam spłacić długi i zrobię to. Tylko http://www.pizza-dobra.com.pl wiele z nich zmienia zdanie. – Czy mogłabyś nam przynajmniej zdradzić jej imię? Powiedzieć, jakie ma włosy? Jak wygląda? – poprosiła Kate. Ellen potrząsnęła głową. – Nie, niestety. Mogę tylko powiedzieć, że ma dziewiętnaście lat, jest atrakcyjna i trochę do ciebie podobna, Kate. Wiem, że nie zaspokoiłam w ten sposób waszej ciekawości, ale nic na to nie mogę poradzić. Kate spojrzała na męża, a potem znowu na Ellen. – Pogadaj z nią. Powiedz, że bardzo chcemy się z nią spotkać. – Spróbuję, ale chyba nic z tego nie wyjdzie. Wygląda na osobę bardzo zdecydowaną. Zauważyłam, że jak już coś postanowi, to koniec. Nie można jej przekonać do niczego innego. – Zdobywa to, co chce – westchnął Richard.
napoje i znów spojrzała na Juliannę. – Uwielbiam colę. Piję ją cały dzień, ale z moją figurą musiałam się przestawić na niesłodzoną wersję. – Westchnęła. – Niestety, ostatnio znowu przytyłam. Po chwili usłyszały pukanie i do pokoju weszła Madeline z tacą. Julianna w tym czasie rozejrzała się po biurze. Było ciepłe, miłe i bardzo kobiece. Na biurku leżały segregatory i książki, stał też wazon z rżniętego Sprawdź – Przepraszam, ale mam mnóstwo pracy – oświadczyła energicznym tonem. – Tak, nie śmiemy dłużej pani zatrzymywać, panno Green – podchwycił gładko Theo. – Jeszcze w tym tygodniu skontaktuję się z agencją. Dziewczyna niechętnie wstała. – Och... no, dobrze... – wymamrotała, po czym, całkowicie ignorując Lily, obdarzyła mężczyznę jeszcze jednym uwodzicielskim spojrzeniem i poszła za nim do wyjścia. – O, Boże! – westchnął z ulgą, gdy drzwi się za nią zamknęły. Przegarnął dłonią włosy, podszedł do Lily i położył dłonie na jej ramionach. – Dzięki, że pomogłaś mi ją wyprosić. Myślałem, że już nigdy się jej nie pozbędziemy.