Cherise wyciagneła reke i ujeła dłon Marli.

Chryste, niebo ciągnęło się bez końca. Zacisnął zęby, żeby nie poddać się wzruszeniu. Po co się roztkliwiać, mazać jak dziecko. Był wolnym człowiekiem i postanowił, że już nigdy nie trafi za betonowe mury z drutem kolczastym, strzeżone przez milczących, ponurych mężczyzn w okularach odblaskowych, z karabinami, których mieli ochotę użyć. Nigdy więcej. - Dokąd? - zapytała Mary Beth. Jechali autostradą i mijali wolno płynącą rzekę Guadalupe. - Bad Luck. Mary Beth spojrzała na niego kątem oka. - Nie uważasz, że powinieneś zacząć gdzieś indziej? - Nie uważam. - Gdzie będziesz mieszkał? - U starych. Potrząsnęła głową i ścisnęła kierownicę tak mocno, jakby zamierzała ją wyrwać. - Do diabła, Ross, a co tam jest? Stara chatka babci właśnie się rozpadła. To, co zostało, jest przegniłe i pełne termitów. - A co z przyczepą? Westchnęła. - Ta szeroka wciąż stoi; i wymówiłam najem, tak jak prosiłeś, ale wierz mi, to istny chlew. - Na pewno nie jest tam gorzej niż w miejscu, w którym byłem. - Ross zerknął na tylne siedzenie. Jego siostra nie 31 przywiązywała zbyt dużej wagi do higieny. Jeśli było prawdą to, co mówiono o czystości i pobożności, to Mary http://www.piknik-country.pl/media/ płatki. Nie wiedział te¿, ¿e Kylie nigdy sie nie podda. Stała tam ze scisnietym sercem, prze¿ywajac odtracenie i sciskajac w rece pieniadze. Miała ochote pobiec za nim, zrobic scene, rzucic mu te pieniadze pod nogi. Powstrzymała sie jednak. Niczego by w ten sposób nie osiagneła. Nie mo¿e byc taka szczera. By dostac to, czego chce, musi byc przebiegła. I była. Teraz, kiedy wspomnienia napływały falami, widziała całe swoje ¿ycie z przera¿ajaca dokładnoscia. W wieku kilkunastu lat czuła sie oszukana i odrzucona. Przepełniona gorycza. Z całej duszy nienawidziła Marli Cahill, małej ksie¿niczki jej ojca. Po spotkaniu w kosciele Kylie

54 stałe. Miał różne dziwne wyobrażenia o tropikalnym raju. - I nigdy ci nie powiedział, kto zaadoptował moją córkę? - Nie - odparł stanowczo sędzia. - No, ale ty nigdy go nie zapytałeś, prawda? - Zdaje mi się, że już o tym rozmawialiśmy - burknął lekceważąco. - Musisz to jakoś przeboleć, żyć swoim Sprawdź której cierpliwosc zaczynała ju¿ działac Marli na nerwy. Poniewa¿ aluzje nie odnosiły po¿adanego skutku, postanowiła nazwac pewne rzeczy po imieniu. - Posłuchajcie, musze znalezc odpowiedzi na kilka pytan. Chce jak najszybciej odzyskac pamiec... przypomniec sobie was... i wszystko... I ju¿ najwy¿szy czas, ¿ebym znowu stała sie niezale¿na. Chce spotykac sie z przyjaciółmi, chodzic do klubu, a jak tylko pozbede sie tych drutów, wychodzic na lunch - skonczyła i czekała na reakcje. Eugenia kroiła mieso, tylko jej brwi uniosły sie powoli. Alex rzucił serwetke na stół. - Oczywiscie. Kiedy tylko Phil sie zgodzi, bedziesz mogła robic wszystko, na co ci przyjdzie ochota. A poza tym,