jej swój rodzinny dom, a ona czuła się niemal tak, jakby

tylko żeby zabić. – A gdy Lucy skrzywiła się, dodał: – Tak. Gdy jest się uzbrojonym po zęby, zbyt łatwo można uznać, że strzelanie jest jedynym wyjściem. – A czy mógłbyś teraz kogoś uderzyć? Sebastian uśmiechnął się i natychmiast poczuł ból twarzy. – To znaczy, skopać tyłek? Zarumieniła się odrobinę, nie wiedział, czy z irytacji, czy z zażenowania. Prawdopodobnie z irytacji. – A co byś zrobił, gdybyś wczoraj złapał tego kogoś, kto zepchnął cię do wodospadu? – Nie zawracam sobie głowy gdybaniem – powiedział, siadając naprzeciwko niej. – Mam już dość zabijania. Tylko to się liczy. – Rozumiem. – Skinęła głową. – Nie rozumiesz, ale to dobrze. Lucy, powiesz mi, co mogę sobie zrobić do jedzenia? – Nie tylko powiem, ale nawet przygotuję ci śniadanie. – Wyciągnęłaś mnie z tej dziury i uprałaś spodnie. To zupełnie wystarczy. Wstała i otworzyła lodówkę. http://www.ortopedawarszawa.net.pl/media/ Robiła to, co musiała zrobić. Nie miała innego wyjścia. – Jeśli się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B, Barbie. Żadnego owijania w bawełnę. Usiadła sztywno na krześle, krzyżując nogi i ramiona. Miała paskudne uczucie, że Mowery wie o niej więcej, niż przypuszczała. Musiała zachować ostrożność. Dreszcze powoli ustępowały. – Czy naprawdę pieprzyłaś się z jego synem, czy tylko wymyśliłaś to z zemsty? Udało jej się zachować spokój. Dwadzieścia lat pracy dla Jacka Swifta nauczyło ją samokontroli. – Mężczyźni tacy jak ty nie rozumieją, co to lojalność, służba i prawdziwe oddanie. – Zgadza się – uśmiechnął się z ponurym rozbawieniem. –

Upewnił się, że Madison bezpiecznie wróciła do matki. Ruchy dziewczyny były niezwykle ożywione. Sebastian zastanawiał się dlaczego. Wątpił, by w tak dobry nastrój wprawiło ją piękno vermonckich lasów. Może jakiś chłopak? Znajomi? Było wiele rzeczy, które piętnastolatka mogła robić Sprawdź Satysfakcja, odraza i niemożność kontrolowania siebie musiały być w ich przypadku takie same. Ale ona była przecież zupełnie zdrowa. Mogła przestać w każdej chwili, gdyby tylko chciała. Oparła się o poręcz werandy, słuchając szumu strumienia. Od strony lasu wiał orzeźwiający wietrzyk. To było piękne miejsce. Dobrze wybrała. Jack będzie mógł tu odpocząć. A co by było, gdyby zabiła Sebastiana Redwinga? Wiedziała, że ocalał, bo ukryta wśród paproci, słyszała głosy Lucy i jej przyjaciół, a potem widziała, jak Lucy taszczyła Redwinga do domu. Gdy Barbara zobaczyła go w lesie, natychmiast się domyśliła, że to Lucy musiała go tu ściągnąć. A więc aż tak przeraziło ją tych kilka drobnych zdarzeń, że pojechała do Wyomingu,