- Nie. Mamo, nie możesz ciągle udawać, że nic się nie dzieje.

- Znalazłam idealną rzecz. To przyszło we wtorek i odtąd cały czas zastanawiałam się, co z tym zrobić. Nie chciałam nic wcześniej mówić, bo nie wiedziałam, jak to przeprowadzić, ale już wiem, tylko potrzebna nam będzie Chloe. No i właśnie... 38. David Munro - księgowy Karo, a od czasu przeprowadzki Matthew do Londynu także i jego - zadzwonił w środę rano, w same walentynki. Dzień był ponury, zimny i mokry -jak to się zdarza tylko w lutym. Przeziębienie, które gnębiło Matthew od tygodnia, przeszło w paskudny kaszel, i w końcu we wtorek Sylwia wezwała Howarda Lucasa, który zaaplikował krótką kurację antybiotykiem i dwa dni w łóżku. - Nigdy nie leżę w łóżku - protestował Matthew. - Rozumiem, że wolisz rozsiewać wirusy gdzie tylko się da - odparował lekarz. I w ten sposób pierwsze godziny środowego ranka - po kolejnej przekaszlanej nocy - upłynęły niemal miło, jeśli wziąć pod uwagę to, co się 222 działo za oknem, oraz liczne filiżanki herbaty dostarczane do łóżka przez uczynną Izabelę. http://www.orlikbratian.pl/media/ - Pewnie próbowała zejść. - Głos Imogen sprawiał wrażenie małego, żywego stworzenia, które próbuje wpełznąć z powrotem do jej ust. - Chciała mnie powstrzymać, więc wdrapała się na balustradę... - Już tylko ledwie dosłyszalny szept. - I spadła. Matthew wiedział, czego się po nim spodziewała: zapewnienia, że nie zrobiła nic złego, że przecież nie chciała. Ale takie słowa nie mogły mu przejść przez gardło. W ogóle zabrakło mu słów. - A dziś w nocy - ciągnęła Imogen - usłyszałam, jak Zuzanna rozmawiała z Flic. Mówiła, że wie od Chloe, cośmy ci zrobiły, i Flic się na nią wściekła, a ja zrozumiałam, że teraz wszystko się wyda. I to, co ja zrobiłam, i to, co Flic... Ona zrobiła to z mojego powodu, dlatego nie mogłam już dłużej... nie mogłam... - Więc podłożyłaś ogień. - Matthew odzyskał zdolność

zniosę myśli, że nie zrobiliśmy wszystkiego, co w naszej mocy... - No dobrze - ustąpił. - Tylko bądź ostrożna. Wiem, że bransoletka jest ważna, ale twoje bezpieczeństwo o wiele bardziej. Ostatecznie możemy wrócić tu jutro, jeśli dziś się nie uda. - Jutro ty idziesz do pracy, a ja do szkoły. - Taaa. Niech ci będzie. Sprawdź sprawę, że wczorajszy wieczór już nigdy się nie powtórzy, że to był błąd. Nie będzie żadnych spotkań, żadnych pocałunków. Pora, by Jego Wysokość zbierał się do domu. Nic tu po nim. Niech wraca i bierze się do roboty u siebie. A ona będzie... tęsknić za nim. Choćby ze wszystkich sił starała się wmówić sobie, że jest inaczej, że wcale go nie chce, prawda była inna. Brakowało jej Tannera. Jego śmiechu, jego bliskości. Brakowało jej jego pocałunków. Nawet teraz. Doszła do portu. Jak to się stało, że całkiem straciła dla niego głowę? Jak to się stało, że zwyczajna Shey Carlson zakochała się w księciu? Przecież to śmieszne. Trzeba z tym jak najszybciej skończyć.