wezgłowia łóżka. Patrzyła to na Powersa, to na konającego kochanka,

stojaku przy domu i ruszyli w kierunku głównego wejścia. – Wróciłem po notatki do sprawy Millera. – Z Julianną? – Tak. Byliśmy zaproszeni na lunch w Stowarzyszeniu Matek. Wiesz, walczą teraz z pijaństwem wśród kierowców. Mieliśmy po drodze. Więc jednak Julianna! Tylko co to może znaczyć? Kate przytrzymała drzwi i wpuściła Richarda. Wniósł fotelik do domu i postawił na podłodze w kuchni. Zignorował jednak piski dziecka i sięgnął po butelkę wina. – Napijesz się? – spytał. – Nie, dziękuję. – Kate rozpięła małej pasy i wzięła ją na ręce. – Mógłbyś mi zrobić mrożonej herbaty? – Jasne. – Wlał sobie wina i prychnął, udając rozbawienie. – Wścibski Joe. Mógłby znaleźć sobie coś lepszego do roboty niż szpiegowanie sąsiadów. – Wcale was nie szpiegował. Był na spacerze z Beauregardem. – A potem od razu pobiegł do ciebie z raportem. No powiedz, jak to inaczej nazwać? Kate sięgnęła do torby po gumową zabawkę dla ząbkującej Emmy. – Wspomniał o tym tylko dlatego, że parę tygodni temu pytałam go o http://www.orlikbratian.pl Patrzył na jej twarz i chłonął każdy szczegół. Napawał się jej klasyczną urodą. Siedząc tak na krawędzi ławy, wyglądała bardziej jak dziewczynka niż kobieta. Włosy opadały jej na ramiona burzą kasztanowych loków, cienka tkanina szlafroczka otulała wspaniałe kształty ciała ukrytego pod spodem. Przez chwilę po prostu na nią patrzył, a w jego duszy rozgrywała się wojna. Walczył z tym, czego chciał i czego nie mógł mieć. Zmagał się z sobą. W końcu wyciągnął do niej rękę. - Chodź do mnie, Lauro. Dopóki jeszcze mam siłę. - Ręka mu zadrżała. - Chodź i zobacz, jak wygląda ten potwór, którego chcesz dotknąć. ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

mieszkań nie paliło się światło. Dopiero teraz zrozumiał, jak jest późno. Czy Kate jeszcze nie śpi? A jeśli tak, to czy się o niego martwi? Julianna stanęła za nim. Położyła mu dłonie na ramionach i zaczęła je masować. Miał zupełnie zesztywniałe mięśnie. Dopiero teraz trochę się rozluźnił. Richard westchnął, czując, jak robi mu się przyjemnie. Sprawdź ustach, ona też ich potrzebowała - żeby nauczyli ją rozpuszczać włosy i mniej wszystko krochmalić. Jack wiedział, że z czasem uda się ją przekonać. Że zobaczy, iż propozycja jest korzystna dla obu stron. - Nie musisz od razu podejmować decyzji. Pogoda jest paskudna, więc może zostaniesz z nami? Tak, żeby się lepiej poznać. Wtedy dopiero dasz mi odpowiedź. Obiecuję, że z samego rana odwiozę cię do domu. Brązowe oczy hipnotyzowały niebieskie oczy Malindy. Ten człowiek jest niebezpieczny. Malinda była tego pewna. Jak mogłaby mieszkać z nim pod jednym dachem, jeśli trudno jej było nawet oddychać w jego obecności?