– Nowy pies – wymamrotał. – Moja żona... ma na jego punkcie zupełnego bzika. Wiecie, jak to jest. – Przełknął ślinę i wskazał na sąsiednie krzesła. – Usiądziecie? Mam trochę nowych wiadomości. Rainie od razu poczuła niepokój, ale zajęła miejsce przy czerwonym plastikowym stoliku i przedstawiła Quincy’ego. Panowie najwyraźniej znali się ze słyszenia, więc uścisk dłoni był tylko formalnością. – Co cię sprowadza do Bakersville? – zapytał Sanders, kiedy Quincy, nie zważając na dobre rady, zamiast steku z kurczaka zamówił sałatkę cesarską. Rainie pokręciła głową, dając mu do zrozumienia, że robi błąd i poprosiła o stek, tłuczone ziemniaki i podwójny sos. Nie jadła nic przez cały dzień, więc wolałaby raczej smażyć się w piekle niż ze wstydu przed dwoma facetami poprzestać na sałatce. Zastanawiała się właśnie, czy wciśnie w siebie jeszcze krem czekoladowy, kiedy padła odpowiedź Quincy’ego. – Zbieram dane dotyczące szkolnych strzelanin. Dla Sekcji Badań Behawioralnych. Ten przypadek naturalnie bardzo mnie interesuje. – Jesteś obserwatorem? Quincy zerknął na Rainie. – Czymś w tym rodzaju. – Nie potrzebujemy pomocy federalnych – rzucił obcesowo Sanders. Quincy miał nadal uprzejmy wyraz twarzy. – Spokojna głowa. Nie śmiałbym nadepnąć policjantce Conner na odcisk, próbując http://www.olejek-arganowy.org.pl o którym rozmawialiśmy. - W ciągu dwunastu godzin od naszej rozmowy? - Właściwie o to mi chodziło. - Proszę pani, ja mam swoją pracę. - Więc odpowiedź brzmi „nie"? Rozczarowuje mnie pan. - Naprawdę? - odparł sucho Amity. - Jaka jest szansa na zdobycie tych informacji jeszcze dzisiaj? - Nie wiem. Musi pani spytać szerszą społeczność cywilną i przestępczą. Jeśli wystarczająco duża liczba kierowców przestanie wjeżdżać w tył samochodów innych ludzi i jeśli wystarczająca liczba łobuzów przestanie się włamywać, być może coś mi się uda. - To znaczy, że jeśli cały stan nafaszeruję valium... - Podoba mi się pani sposób myślenia.
przebiegłym, więc nie zdziwiłbym się, gdyby po umyciu rąk wpuścił do zlewu krew tej samej grupy co moja. A może on ma taką samą grupę krwi? Na razie nie mogę tego wiedzieć. - Zaczął mówić spokojnie, ale skończył z goryczą w głosie. - Jest jeszcze wiadomość - nalegała Rainie. - To dowodzi, że zrobił to ktoś, kto chce dopaść ciebie. Sprawdź wziąłem tę robotę, żeby ratować tyłek Quincy'emu. Wziąłem tę robotę, bo pomyślałem sobie, że skoro sam nie mogę być bohaterem, może chociaż uratuję bohatera! To chyba też się liczy. - Co? 187 - Wolisz łopatologicznie? Doszedłem do wniosku, że mogę mu pomóc. Fakt, pomyślałem też, że dzięki temu sam na tym skorzystam. Nie jestem altruistą, ale nie jestem też kompletnym dupkiem. Moja kariera się zawaliła, ale gdybym zrobił dobry uczynek, może uchroniłbym ją od totalnego zniszczenia. Glenda, ja mam pięćdziesiąt dwa lata. Moja była żona nienawidzi mnie, to samo dzieci. Na koncie mam całe dziewięćset dolarów. Co, do cholery, będę robił, jeśli przestanę być agentem? Glenda zmarszczyła brwi, szukając riposty, ale jej się nie udało. Nie wiedziała