wbudowana w ścianę. Poza tym było tu pusto, tylko na środku wznosiły się schody

włochate psisko, zapewne cięższe od niej. Dzieciaki odjechały, bez słowa „przepraszam”, pies chciał za nimi pobiec. Bentz rzucił się na pomoc, ale kobieta okiełznała psa. Życie toczy się dalej. Oczywiście nie dla Jennifer. Coś tu jest nie tak. Rick wracał do samochodu. To, czego się dowiedział, nie dawało mu spokoju; tyle rzeczy ważnych dla Jennifer. Wygląda na to, że przyjaciółki znały ją lepiej niż on, może lepiej, niż ona znała samą siebie. Czy to ważne? Co z tego, że ukrywała przed nim wizyty u astrologa? Nic. Nieważne, czego jeszcze się dowie, nic go już nie zaskoczy. Jednak intrygowało go, jakie jeszcze sekrety wyjdą na jaw. Pogrążony w myślach wsiadł do rozpalonego wnętrza. Koszmar ostatniej nocy nadal go dręczył. Przekręcił kluczyk w stacyjce, wyjechał z parkingu, zawrócił. To, że mu powiedziała prawdę o biologicznym ojcu Kristi, nie znaczy, że nie kłamała w innych sprawach. Szokująca prawda jest taka, że w ogóle nie znał pierwszej żony. Rozdział 20 W żadnym wypadku nie dopuszczę do ekshumacji jego żony. – Bledsoe roześmiał się gorzko na myśl, że Bentzowi naprawdę odbiło. – Zupełnie oszalał. – Może wnieść o to jako członek rodziny – zauważył Jonas Hayes i dolał sobie kawy. http://www.okulistarastenska.pl/media/ – Pewnie nie podoba jej się strój służbowy. – I nic dziwnego. Wciąż trzeźwy? – Hayes spojrzał na butelkę Bentza. – Owszem. Przestałem pić po śmierci Jennifer. – Chyba dobrze. – No cóż, przynajmniej przez większość czasu. – Bentz uniósł brew. – Trinidad nadal w policji? – A niby gdzie? – Hayes skinął głową. Kelnerka wróciła ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do ust i postawiła przed Jonasem drinka. Wręczyła obu karty dań zalaminowane w plastik, wyrecytowała z pamięci dania dnia i już miała odejść, ale Bentz zapytał: – Nadal macie stek Tbone z frytkami? Zareagowała bez cienia entuzjazmu: – Jest w karcie od wieków. – Tak myślałem. Poproszę. Średnio wysmażony. I sos serowy do sałatki. Nawet tego nie

Pomyślał o zrozpaczonych rodzicach, o tym, przez co muszą przechodzić. Kilkakrotnie mało brakowało, a straciłby córkę. Nie zapomniał tamtych koszmarnych chwil, choć się z nimi uporał. A teraz O1ivia chce mieć dziecko. Nic dziwnego, nie obwiniał jej, jest od niego młodsza i jeszcze nie zaznała rodzicielstwa. Może... Jeśli przeżyje to, co się tutaj dzieje. Sprawdź wiesz, czy w ogóle zezwolą na ekshumację? – Nie wiem, ale chyba tak. – A więc chcesz jechać do Kalifornii – domyśliła się i pokręciła głową. – Tak. Póki nie wróciłem do czynnej służby. – A więc zaraz. Skinął głową. – Montoya będzie mnie ubezpieczał i zajmie się tobą. – Myślisz, że potrzebuję opieki? – Nie, ale... – Ale na wypadek gdybym poczuła się samotna, będzie na zawołanie, tak? – zakpiła. – Na wypadek gdybym doszła do wniosku, że uganiasz się za cieniami albo duchami, albo... sama nie wiem, zmagasz się ze starymi uczuciami, z którymi nie uporałeś się do tej pory, zawsze mogę liczyć na twojego partnera, nie na ciebie. Tak? Poczuł, jak napinają mu się mięśnie pleców.