To im się udało, stwierdził, myśląc o córce. Z resztą było gorzej, mieli wzloty i upadki, na

półmisków z jedzeniem, rozstawiali miseczki guacamole. Co jakiś czas zbierali się dokoła jednego stolika, nakładali klientowi wielkie sombrero na głowę i śpiewali hiszpańskie „Sto lat”. Lokal tętnił życiem. Montoya domyślał się, że policja już pytała o Fernanda, więc wolał nie rzucać się w oczy. Schował obrączkę do kieszeni i usiadł przy barze, zajął jeden z nielicznych wysokich stołków niedaleko obrotowych drzwi do kuchni. Zamówił whisky u barmanki, która wyglądała, jakby nie miała jeszcze dwudziestu jeden lat. Głośna meksykańska muzyka nikła w gwarze rozmów i szczęku szkła, ale Montoya nasłuchiwał, czekał na coś, co pozwoli mu dowiedzieć się czegoś więcej o Fernandzie Valdezie, jego siostrze, srebrnym chevrolecie, kobiecie, która nim jeździła. Powoli sączył drinka i zerkając w lustro nad barem, dyskretnie obserwował salę. Otaczał go beztroski gwar. Kończył już drinka, gdy wychwycił imię Fernando w strzępach rozmów dobiegających z kuchni. Coś o tym, że nie zadzwonił, kelnerka narzekała, że musiała za niego zostać na wieczornej zmianie. Owszem, cieszy się, że więcej zarobi, ale była wściekła, że właśnie on zmusza ją do dodatkowej pracy, i to przy dziecku, i w ogóle. Musiała dzwonić do matki i prosić, żeby zajęła się dzieckiem. Czy coś takiego. Montoya słyszał zaledwie urywki rozmowy, tylko dzięki temu, że kelnerka miała bardzo wysoki głos. Montoya słuchał uważnie, nie okazując zainteresowania. Gdy drzwi do kuchni otworzyły się, mignęła mu krągła buzia dziewczyny o zaciśniętych ustach. W czarnych włosach, http://www.oczyszczalnie-sciekow.info.pl Wychwyciła poważną nutę w jego głosie i westchnęła głęboko. – Dobra, więc mów. Co chcesz wiedzieć i dlaczego? Pakowała książki do wiekowego volkswagena, a Bentz opowiadał. Słońce zachodziło za budynkiem, z którego wyszła grupa dzieciaków, a on mówił wszystko, pominął tylko jeden szczegół – że wydaje mu się, że widział nieżyjącą żonę. Tally milczała zaszokowana, gdy pokazał jej zdjęcia i pomazany akt zgonu. – Na miłość boską. – Z, niedowierzaniem kręciła głową i przyglądała się fotografii, na której Jennifer wsiada do samochodu. – To... To nie może być ona – stwierdziła niepewnie i spojrzała na Bentza. Szukała potwierdzenia. – Oboje to wiemy. Byliśmy tam... Na pogrzebie. Leżała w trumnie. – Dłoń ze zdjęciem zadrżała. Tally ciężko oparła się o samochód. – To po prostu niemożliwe. – Ale mówiła to niemal szeptem. Odchrząknęła, wyprostowała się, wzięła w garść. – Ta kobieta na zdjęciach to... to sobowtór.

– A może Bonita... tak? – Ta suka? O, nie! – Prychnęła z niesmakiem. – Bentz na pewno ci o mnie mówił. – Nie sądzę. Kolejny głuchy odgłos. Boże, toną! – Na pewno tak. Corrine. Słyszałaś? O1ivia przecząco pokręciła głową. Więc to jest Corrine O’Donnell. Oczywiście, że o niej Sprawdź – Mówię tylko, że przynosisz ludziom pecha, nic więcej – wycofał się Bledsoe. Dawn Rankin przyszła w tej samej chwili, gdy Bentz zbierał się do wyjścia. Uśmiechnęła się chłodno, lecz jej oczy pozostały bez wyrazu. Tego się spodziewał. Mieli kiedyś romans, a ich zerwanie nie należało do najłatwiejszych. Bynajmniej. Ich romans był burzliwy, namiętny i skończył się gwałtownie, bo Bentz poznał Jennifer. Dawn nigdy mu tego nie wybaczyła i wcale tego nie ukrywała. Fakt, że się w ogóle uśmiechnęła, to już sukces. Jeszcze na posterunku podał kolegom nazwisko dentysty Jennifer, na wypadek, gdyby Hayes uzyskał zgodę na ekshumację. Wreszcie jakiś postęp. Wycierając włosy ręcznikiem, zastanawiał się, czy dane uzyskane od stomatologa będą odpowiadały zdjęciom kobiety, która leży w grobie Jennifer. Nieważne, czego się dowiedzą, jedno przynajmniej będzie jasne... Nad ranem, zanim zasnął, zadzwonił do Montoi i poprosił, żeby ten zaglądał do Olivii do