cie¿arem jego ciała. Przysiadł na łó¿ku. Dotknał jej ramienia, a

miasteczku, znakomicie pomagała jej jazda konna albo pływanie. W Seattle zaczęła biegać wczesnym ranem, nawet w deszczu czy przy silnym wietrze; potem w nagrodę wstępowała do lokalnej kafejki i zamawiała kawę espresso; w końcu szła do biura. W tutejszym upale jogging nie miał sensu. Bardziej kusiła ją poranna chłodna woda w basenie. Nie namyślała się długo. Przejrzała zawartość szafy i znalazła jednoczęściowy kostium kąpielowy, wciąż na nią dobry. Zdjęła szlafrok i piżamę, włożyła kostium, spięła włosy i znów narzuciła szlafrok. Zabrała ręcznik z łazienki i zbiegła po schodach. Powitał ją aromat mocnej kawy i brzęk naczyń. - Nińa - Lydia uśmiechnęła się od ucha do ucha na jej widok. - Chcesz popływać? - Tak, pomyślałam, że to dobry pomysł.- Shelby nalała sobie kawy ze szklanego dzbanuszka. - A potem śniadanie? Wafle, brzoskwinie i truskawki. Twój ojciec pojechał do miasta, do swojego biura, ale powiedział, że wróci, a wtedy coś mu przyrządzę. - Rano przeważnie tylko piję kawę - odparła Shelby, kręcąc głową. Zauważyła jednak rozczarowane spojrzenie Lydii i westchnęła. - Jasne, czemu nie, ale ja naprawdę przyzwyczaiłam się do tego, że rano piję tylko espresso albo latte. Na północnym zachodzie to normalne. - Ale teraz jesteś w domu. - Hm, na jakiś czas. - Wyszła z filiżanką na dziedziniec i dopiero wtedy poczuła, jak ciepły jest poranek. Postawiła kawę na stoliku, zostawiła ręcznik i szlafrok przy basenie i skoczyła. Woda była tak chłodna, że przez chwilę nie mogła złapać tchu. Zaczęła płynąć, wykonując swobodne, zamaszyste ruchy. Czuła, jak pulsuje w niej krew i przejaśnia jej się w głowie. Niebo było bezchmurne, słońce http://www.neutrogena-plus.info.pl/media/ trzymała rewolwer wycelowany w Monty'ego, który jakos zdołał sie podniesc i zrobic krok w jej strone. Wtedy jednak zaplatał sie w zsuniete do kostek d¿insy. - Nawet o tym nie mysl - rzuciła Kylie, gotowa w ka¿dej chwili znowu do niego strzelic, choc rece jej sie trzesły. Monty upadł na podłoge, dyszac cie¿ko i jeczac z bólu. - Nie ruszaj sie. Monty zemdlał. Kylie zeszła z łó¿ka w chwili, kiedy drzwi sypialni otworzyły sie z trzaskiem. Wtedy cała jej nadzieja i odwaga znikneły. 460 Stała, półnaga, twarza w twarz ze swoja przyrodnia siostra,

- To nie twoja wina. - Ale... - Słyszysz, co mówię? - zapytał kategorycznym tonem, nie pozwalając, żeby się od niego odwróciła. - To nie twoja wina. Tym razem nie była w stanie powstrzymać łez. Trysnęły strumieniem z jej oczu, świeże, gorące i przepełnione wstydem. Sprawdź coraz szybciej... jeszcze... jeszcze... Nagle wokół niej zawirował swiat... Nie mo¿e oddychac... nie potrafi myslec... czuła, ¿e całe jej ciało pokrywaja drobne kropelki potu. Jego wargi, o Bo¿e, musi sie odwrócic i pocałowac go wreszcie... musi rozpiac mu spodnie i... Pietro wy¿ej zaskrzypiały jakies drzwi, a po chwili zamkneły z cichym trzaskiem. Nick znieruchomiał. Marla w ułamku sekundy odzyskała rozsadek. Co te¿, na litosc boska, ona wyprawia? Nick wypuscił ja z objec gwałtownie, jakby sie oparzył. Szlafrok i pid¿ama zsuneły sie na podłoge. Chwyciła je szybko