utonęła. Poza tym w szlamie zachowały się włókna,

mgła. - Nie! - Jessica odwróciła się gwałtownie, trzymając w ręku zaostrzony kołek. Nie widziała wroga, lecz głos z całą pewnością nie należał do Władcy. Ktoś z całej siły uderzył ją w rękę, kołek przeleciał przez cały pokój i uderzył o ścianę przy drzwiach, lecz Jessica umiała walczyć, odczekała więc ułamek sekundy, wyskoczyła w powietrze i potężnym kopnięciem posłała tamtego o dobrych kilka metrów do tyłu. Z dołu ponownie dobiegł krzyk. Podbiegła do drzwi, otworzyła je, chwyciła leżący na podłodze kołek i pomknęła korytarzem, a potem pokonała schody jednym ślizgiem w powietrzu. Wylądowała miękko na ugiętych nogach, gotowa do wymierzenia ciosu. Tuż przed nią straszliwie chuda kobieta w obcisłej czarnej sukience wczepiła palce we włosy młodego chłopaka i właśnie miała wbić kły w jego szyję. Na całym parterze drapieżniki atakowały owce, nie czekając na sygnał do ataku, lecz Jessica nie rozglądała się, przebiła pierwszego wampira, którego miała pod ręką i szkieletowata kusicielka rozsypała się w proch. Ze plecami Jessiki rozległ się wściekły syk, obróciła się i zrobiła błyskawiczny unik, gdy stary siwowłosy wampir skoczył na nią. Sekundę http://www.nabudowie.org.pl Potem szybko przyłączyły się do mężczyzn. Przeszli razem wzdłuż parkanu dzielącego ogródek na dwie części, okrążyli dom. Wreszcie dotarli do okna sypialni. Nie znaleźli niczego. - Żadnych odcisków stóp - stwierdziła Cindy. - Jaszczurki? - zapytał Larry zdumiony. - Nie, człowieka - zirytowała się Cindy. - Ja na pewno nie widziałem - oświadczył Nate. Jorge wyglądał na skonsternowanego. - Teraz jest już dużo śladów - zauważył. - Czego właściwie szukamy? Jaszczurki czy człowieka? - dopytywał się Larry. - Oznak, że ktoś tu był - odpowiedziała Cindy.

Zrobiło się późno, więc postanowiliśmy wrócić rano. Nastąpiła przerwa, słychać było, że Larry coś mówi. - Wiem, że już jest rano, Larry - odpowiedziała Kelsey. - Przepraszam, zapomniałam do ciebie Sprawdź Andy Latham mruknął coś pod nosem i wszedł do domu. Przeklinając pasierbicę i jej przyjaciół, otworzył lodówkę, żeby wyjąć piwo. Obok puszki siedział wielki karaluch. Mężczyzna zmiażdżył stworzenie, nie dając mu szansy ucieczki. Pomyślał, że trzeba by posprzątać, teraz jednak to zadanie go przerastało. Właściwie nie miał także ochoty na piwo. Chciał już wyruszyć. Bardzo lubił nocne życie, wręcz uwielbiał. Wyrywało go z piekła codziennej egzystencji, sprawiało, że czuł się jak mężczyzna. Właśnie miał wychodzić, kiedy zjawiła się ta kumpelka Sheili. Kelsey. Popijając piwo, przejrzał się w lustrze nad zlewem.