Wychodząc z biura, wyglądała jak człowiek szykujący się do wojny

an43 46 szaleństwo. Mimo to ręka sama powędrowała do kieszeni, w której spoczywał pistolet. Milla zaczęła wstawać. Nie dała rady podnieść się nawet na kolana. Coś twardego i ciężkiego uderzyło ją w plecy, wbijając z powrotem w ziemię. Potem wydarzyło się kilka rzeczy tak szybko, że nie zdążyła zareagować. Jej nogi znalazły się w kleszczach cudzych silnych nóg uniemożliwiających jakikolwiek ruch. Szorstka dłoń zakryła jej usta i brutalnie szarpnęła głowę do tyłu, druga ręka napastnika, twarda niczym stal, zacisnęła się na gardle Milli. - Rusz się albo piśnij, a skręcę ci kark. Głos był zimny, przerażający. Słowa wypowiedziano tonem tak niskim, że z trudnością je dosłyszała, ale sens zrozumiała doskonale. Zresztą dłoń na jej gardle mówiła sama za siebie. Milla była przygwożdżona do ziemi, niezdolna do jakiejkolwiek obrony. Próbowała myśleć: wartownik? Czujka bandytów? Jeżeli tak było, to mógł już natrafić na Briana. Zdrowy rozsądek nakazywał wyeliminowanie mężczyzny w pierwszej kolejności. Może tak http://www.nabudowie.info.pl/media/ - Rozejrzyj się dookoła - parsknął. - Myślisz, że często tu zaglądają? Poza tym chcę, żeby ludzie widzieli tę broń, i chcę mieć ją pod ręką w razie potrzeby Ta wielka kabura na udzie upodobniała go do jakiegoś współczesnego rewolwerowca wyjętego spod prawa. Nawet jego sposób chodzenia: miękki, doskonale zbalansowany, przywodził na myśl dawne kowbojskie czasy. Milla bez trudu wyobraziła sobie Diaza z pasami ładownic skrzyżowanymi na piersi i z zawiązaną wokół głowy kolorową chustą skrywającą dolną połowę twarzy Szedł powoli, zagłębiając się w labirynt coraz węższych i coraz bardziej nieprzyjemnych uliczek. Milla podążała tuż za nim, zasłaniając się kurczowo ściskaną torebką. Najwyraźniej nie szła wystarczająco blisko, bo Diaz złapał ją lewą ręką za prawy nadgarstek

prowizoryczne sandały, obejrzał dokładnie obie stopy, szukając ran i zadrapań. Najwyraźniej udało się jednak Milli przetrwać wędrówkę bez nieprzyjemnych śladów. Skończywszy, wstał; Milla zrobiła to samo. an43 Sprawdź 197 na dół po schodach do pokoju, gdzie teraz sypiał. Z westchnieniem ulgi Susanna zamknęła drzwi na klucz i poszła do łazienki. Zadzwoniła z komórki do True. Odebrał po drugim dzwonku; jego głos był czujny i zarazem władczy, jak zwykle. - Rip mnie sprawdził - powiedziała Susanna. - Wie, że nie byłam w żadnym z dwóch moich szpitali. Zadzwonił nawet do pacjentki, którą miałam się rzekomo zajmować. - Znajdź sobie kogoś i daj się przyłapać Ripowi na rżnięciu. Wtedy przestanie cię sprawdzać. Susanna zamknęła oczy; ordynarna odpowiedź True przytłoczyła ją. Najgorsze było to, że miał rację. Jeśli tak właśnie by się stało, Rip