próbowała go powstrzymać, palancie. Długo jej zajęło, zanim mi uwierzyła, ale w końcu

Tak mi przykro... Nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Upadł na podłogę i leżał wśród odłamków szkła i plastiku. Leżał i patrzył na Rainie, mając nadzieję, że ona nigdy więcej nie zobaczy go w podobnych okolicznościach. - Mój ojciec... - szepnął. - Mój ojciec... - Tato, boję się. Proszę cię, tato. Potrzebuję cię. Quincy odwrócił się do córki. Siedziała przy stole i płakała. Rainie nie wiedziała, o czym myślał. Patrzył na córkę i widział urywki szybko przemijającej przeszłości? A może raczej widział przyszłość, która ich jeszcze czekała? 163 Quincy wyciągnął ręce. Kimberly rzuciła mu się w objęcia. - Wszystko będzie dobrze, Kimmy - wymamrotał. - Obiecuję ci: wszystko będzie dobrze. Potem zamknął oczy. Rainie wiedziała dlaczego. Bo sam nie wierzył w to, co mówi. 24 Lotnisko Kennedy 'ego, Nowy Jork Wpiątkowy poranek o piątej trzydzieści pięć czasu wschodniego weszli na pokład pierwszego samolotu do Portland w stanie Oregon, z bileta¬ mi kupionymi za gotówkę poprzedniego dnia. Przy odbiorze pokazali doku¬ http://www.nabudowie.biz.pl/media/ gdzie drzewa tworzyły niebieskawą linię. Po policzkach agenta FBI spływały łzy. Pastor umilkł. Młody człowiek, którego Rainie nie rozpoznała, wstał i pomógł jakiejś starszej pani podejść do mikrofonu. Wiatr opinał czarną jedwabną sukienkę na jej okrągłych kształtach. Dotarłszy na mównicę, kobieta otworzyła książkę i odchrząknęła. Przedstawiła się jako ciotka Alice Bensen i zaczęła czytać tekst, który wybrała na pożegnanie dziewczynek. Był to urywek o przyjaźni z Kubusia Puchatka. Tego Rainie już nie wytrzymała. Ona też musiała odwrócić wzrok. Oprzytomniała dopiero, gdy do mikrofonu zbliżył się Vander Zanden. Stojąc przed liczącym prawie osiemset osób tłumem, wydawał się zupełnie wytrącony z równowagi. Spisał swoją mowę i kartka drżała mu teraz w dłoniach. Ale Rainie nie potrafiła wykrzesać w sobie ani krzty współczucia dla tego człowieka. Przyglądała się uważnie jego żonie, która przez ostatnie czterdzieści pięć minut z czułością próbowała dodać mu otuchy. Abigail Vander Zanden była trochę zbyt pulchna i wyglądała niezbyt atrakcyjnie w niemodnej

bolesna. - Nie możesz tknąć mojej córki. - Nie mam zamiaru karać Kimberly. Jedź na lotnisko, agencie specjalny Pierce'ie Quincy. Pozostało ci już niewielu przyjaciół. I powiedz pannie Conner, że kiedy następny raz wynajmie prywatnego detektywa, niech się upewni, że ten nie lubi czekoladek. Sprawdź bardziej chciała zobaczyć się z nim osobiście. A kiedy to się stanie... - Chcę mieć zdjęcia - rzucił natychmiast Quincy. - Najlepsze, jakie de Beers może zrobić. Musimy zdobyć dokładniejszy rysopis. - On się potrafi świetnie maskować - zaprotestowała Kimberly. - Rysopisy, które mamy, w ogóle do siebie nie pasują. W jaki sposób pomoże nam trzeci? - On tylko wydaje się dobry w kamuflażu. Jest tak, ponieważ polegamy na opisach laików - wskazała Rainie. - Najczęściej ludzie pamiętają kolor 197 oczu, fryzurę, zarost, ubranie, a to można łatwo zmienić. Nikt nie zwraca uwagi na elementy stałe, takie jak odległość między oczami, umiejscowienie uszu na głowie i kształt szczęki. Tych cech nie można zmienić. Jeśli zdobędziemy zdjęcie, nasi ludzie określą te stałe cechy i wreszcie będziemy