Tymczasem Jenny, do której obowiązków najwyraźniej należy tylko dostarczanie posiłków, a nie pilnowanie, by zostały skonsumowane, idzie do drzwi, popychając przed sobą wózek. W progu się zatrzymuje i patrzy na małą Greenwoodównę, kręcąc głową. Zamyka drzwi dopiero, gdy napotyka spojrzenie Laury.

jak balsam. - Naprawdę? - zażartował. - Przynajmniej tak było, kiedy ostatni raz patrzyłam w lustro. Jak tam w Chicago? - Śnieg topnieje. - To tak jak w Oklahomie - zaśmiała się Liz. - Ale nie po to do ciebie dzwoniłam, żeby rozmawiać o pogodzie. Masz spotkać się z agentem ubezpieczeniowym, jutro o ósmej rano na terenie budowy. Nie spóźnij się. Facet jest wściekły. - Wszyscy są tacy sami. Coś jeszcze? - Nic. Wszystko w porządku. Jack zmarszczył czoło. - Jakieś wiadomości z domu? - Ani słowa. - Na pewno? - Jack nie dowierzał. - Na pewno. - W razie czego dzwoń. - Dobrze, szefie. Jack odłożył słuchawkę i wyciągnął się na łóżku. http://www.motoinfosik.com.pl/media/ to tylko wybieg? Wyprostowała się, poszła na górę i zdecydowanie zapukała do drzwi. - Wydaje mi się, że powinniśmy porozmawiać, panie Blackthorne. Żadnej odpowiedzi. -Wie pan, potrafię być bardzo uparta - nalegała. -Niech pani sobie idzie, panno Cambridge. Wezwę panią, jeśli będzie pani potrzebna. -Oczywiście, wasza lordowska mość, jak mogłam być tak głupia, żeby myśleć, iż troszczy się pan o własną córkę - powiedziała z goryczą i odwróciła się na pięcie. Uparty, źle wychowany, niegrzeczny. Od jej ojca dostałby w zęby za takie potraktowanie kobiety. Laura poszła do swojego pokoju. Stanęła w progu jak wryta.

agresywny. Wzięła więc głęboki oddech, żeby się uspokoić. – Dobrze, kochanie. Powiedz mi, co się stało – poprosiła. – To raczej ty mi powiedz. – Zbliżył się do niej chwiejnym krokiem. – Może porozmawiamy o tej książce, Kate? Jaki ma tytuł? ,,Martwy kontekst’’? Sprawdź Przez chwilę zastanawiała się, czy nie powiedzieć mu prawdy. Tego, że się go brzydzi i wolałaby umrzeć, niż do niego wrócić. Nie, nie mogła. To również byłoby kłamstwo. Bo nie chciała umierać. Pragnęła dalej żyć, a to była jej jedyna szansa. Pochyliła się więc i oparła głowę na jego piersi. – Tęskniłam za tobą. – Kłamstwo zabrzmiało nie tylko naturalnie, ale aż skrzyło się emocjami. Uniosła głowę i spojrzała mu w oczy. – Chcę znowu być twoją małą dziewczynką. Chcę być wyjątkowa. Poczuła drżenie jego dłoni. Znów zrobiło jej się niedobrze. Starała się jednak ukrywać swoje prawdziwe uczucia. John pomógł jej wstać i poprowadził w głąb mieszkania. Do sypialni. Zaczął ją rozbierać trzęsącymi się rękami. Położył ją na łóżku, szybko