mody. Nie bądźże bez serca! W końcu obaj wiemy, że Bel ma całe dwa pokoje pełne strojów... - No, dobrze. - Walsh zacisnął wargi. - Przyślę tu jedną ze służących. Becky porzuciła ostatecznie dumę na rzecz praktyczności, gdy Alec, Walsh i służąca zapełniali spory kufer garderobą, pożyczoną od księżnej. Alec dał świadectwo swojego słynnego dobrego gustu, oceniając, w czym będzie jej najbardziej do twarzy. - Nie, to jest okropne. Przymierz to... albo tamto! Nie ten kolor! Beznadziejne... Lepsze. O tak, to bardzo dobre... Wreszcie w kufrze znalazło się wszystko, co należy, od pończoch, koszul i bielizny po jedwabny szal, giemzowe pantofelki w trzech różnych kolorach, rękawiczki, dwa kapelusze o szerokich kresach, kapelusik budkę, żółty parasol, cztery proste suknie dzienne, kilka wyjściowych i dwa stroje podróżne. Potem zaś kilku lokajów podało im śniadanie w jasnobłękitnej jadalni. Słudzy w białych perukach wchodzili gęsiego przez wielkie białe drzwi, niosąc kawę, herbatę, ciasta, a także wędliny, jajka i ciepłe grzanki na srebrnych półmiskach z pokrywami. Becky, w luźnej sukni z kwiecistego muślinu, spojrzała na Aleca. Zrzucił już zakrwawioną odzież i przebrał się w ubranie brata, które całkiem nieźle na nim leżało, lecz było - jak narzekał - „rozpaczliwe nieciekawe”. Posiłek poprawił im humory i Becky stwierdziła, że ma lepszy apetyt, niż można by się spodziewać. http://www.mojabudowa.org.pl Zlustrowała Becky spojrzeniem i skinęła na nią. - Chodź tutaj, moja panno, niech ci się przyjrzę. - Zostaw ją w spokoju! - syknął Alec. Becky bynajmniej nieonieśmielona, posłała Evie równie fałszywy, przesłodzony uśmiech i dumnie weszła do środka. Nie miała pojęcia, skąd się w niej wzięło tyle śmiałości, ale wyczuwała powściągany gniew Aleca i pragnęła rozegrać tę potyczkę za niego. Jako dżentelmen nie mógł przecież wystąpić przeciw kobiecie. - Całkiem ładna. - W oczach Evy błysnęła nienawiść. - Oczywiście, ty zawsze miałeś dobry gust! Gdzie ją znalazłeś, w rynsztoku? - Ściślej biorąc, pod domem lorda Draxingera - odparła niewinnym tonem Becky i dojrzała, że Alec zaciska dłonie w pięści. - I w dodatku wygadana. Potrafi dociąć lepszym od siebie. Jestem pod wrażeniem! - Zostaw nas, Abby - wykrztusił Alec. Becky zrozumiała, że Eva może być niebezpieczna, skoro posłużył się jej fałszywym imieniem. Jeśli jednak uważał, że go zostawi
O dziewiątej stali oboje przed potężnie zbudowanym, ubranym w czarną liberię portierem. - Dobry wieczór, lordzie Alecu. - Witaj, Tom. Duży dzisiaj tłok? - Niemały, ale nie wątpię, że znajdzie się dla pana miejsce przy którymś ze stołów, życzę szczęścia, sir! Sprawdź przez sługę. Hrabia, co nie uszło uwagi Aleca, złożył go i wsunął szybko do kieszeni, nie zauważając nawet, że jest obserwowany, a potem wstał, pospiesznie wyszedł i już nie wrócił. O dziesiątej tura miała się ku końcowi. Drax i Tallant wygrali, a dziesięć minut później zwycięzcami zostali również Alec i Kurkow. Wyczerpany stresem Alec wstał i wymienił uścisk dłoni z przegranymi, zesztywniały po sześciu godzinach gry. Tallant triumfował, jakby już był pewien wygranej, Kurkow wypiął pierś i zapalił cygaro. - Dobrze pan grał, Aleksieju - mruknął i klepnął go po ramieniu, uśmiechając się pod wąsem - Życzę szczęścia w czwartej turze. Oczywiście, zmiażdżę pana, jeżeli będę musiał. - I ja również, wasza wysokość - odparł uprzejmie Alec, z dużo większą szczerością, niż mógł przypuszczać jego wróg. - Wiesz co, Michaił? - spytała Eva, patrząc na księcia z cynicznym rozbawieniem - jesteś pierwszym Rosjaninem, z którym spałam. Czy to nie zabawne?