To były dziwne słowa. Patrzyła na niego w milczeniu, próbując zrozumieć, o co tu chodzi. - Wiesz coś, prawda? - spytała. - O Diazie. - Dowiem się, ile tylko zdołam - odparł wymijająco, po czym odwrócił się i ruszył do swojego samochodu. Milla patrzyła, jak odchodzi. an43 82 Tak, na pewno coś wiedział. Coś złego. Stąd to dziwaczne ostrzeżenie. Lód popełzł jej po kręgosłupie mimo wciąż odczuwalnego gorąca dnia. Trafiła na właściwy trop. Problem polegał na tym, że podążanie tym tropem mogło kosztować ją życie. an43 83 - 6 - Milla obudziła się nagle w środku nocy z jedną myślą: nie sprawdziła w swojej komórce numeru telefonu, który dał jej cynk o http://www.medycyna-i-zdrowie.info.pl Czuła, że serce podchodzi jej do gardła, miała płytki oddech, oczy pełne łez i mrugała bez przerwy, by nie stracić ani jednej sekundy tego cudownego przedstawienia. Podniosła drogi aparat fotograficzny z siedzenia obok, ustawiła ostrość na chłopca i szybko zrobiła kilka zdjęć. Zaparkowała wystarczająco daleko od prywatnej szkoły, aby upewnić się, że nikt jej nie zauważy. Nie chciała niepokoić nikogo, szczególnie Justina. Ale musiała go zobaczyć, musiała patrzeć, jeszcze choćby przez chwilę, nakarmić swoje zgłodniałe serce gorącymi uczuciami i obrazami. Tego ranka zaparkowała na ulicy nieopodal domu Winbornów i patrzyła, co Justin ma na sobie, wychodząc z domu, jak zbiega z ganku i wsiada do szkolnego autobusu. Rhonda Winborn stała w drzwiach aż do chwili, gdy chłopiec znalazł się
życia. - Przynajmniej jesteś szczera - powiedział po kolejnej chwili ciszy I walisz prosto z mostu. Doceniam to, ale w końcu i tak cię przekonam. - Powiedzmy, że spróbujesz przekonać - poprawiła go łagodnie. Zaśmiał się głośno; jego śmiech był męski, pociągający. Sprawdź alejką. Człowiek trzymający Millę nagle podniósł się i przewrócił zmaltretowaną kobietę na plecy. - Zdrzemnij się - mruknął, a jego palce mocno nacisnęły jakiś punkt u nasady jej karku. Próbowała się szarpać, ale była przecież podduszona i półprzytomna. Ostatnią rzeczą, którą zobaczyła, była pochylająca się nad nią groźna potężna sylwetka. Potem była już tylko ciemność. Obudziła się z głową na kolanach Briana, który energicznie klepał ją po twarzy i szarpał za ramiona. - Milla? Milla! Obudź się! - Nie śpię - wybełkotała z trudem. - Mała drzemka. - Drzemka? Ucięłaś sobie drzemkę? - spytał ze szczerym zdziwieniem.