- Nie potrzebuję niczyjej pomocy. Szklaneczka whisky,

obiad w zeszłym tygodniu. - Jak milutko. - Co ma znaczyć ten ton? - Oburzenie wróciło. - Kolacja z adwokatem od rozwodów... - Chciał zaprosić nas oboje, ale ciebie nie było! Czemu ja się przed tobą tłumaczę? - Przepraszam. - Christopher nadal stał w drzwiach. - Co mu powiedziałaś? - Teraz? Że Jack zachorował, to chyba oczywiste. - Nic więcej? - Oczywiście, że nie. - Dziękuję. - Nie zrobiłam tego ze względu na ciebie. Rano okazało się, że Jack zareagował dobrze na nowe antybiotyki, a sińce Christophera zrobiły się fioletowo-zielono-czarne. Uzgodnili z Lizzie historyjkę o napadzie rabunkowym, chociaż gdy Jack usłyszał ją przez telefon, nie chciał uwierzyć, że ojciec jest cały i zdrowy, póki nie zobaczy go na własne oczy. Christopher poprosił Lizzie, by jeszcze http://www.medycyna-i-zdrowie.com.pl/media/ cmoknęła Jacka w policzek i obejrzała się na Edwarda, harcują-cego w basenie z grupą chłopców i dziewcząt. - Tatuś powiedział, że zostaniesz dziś w łóżku. - Sophie zmaterializowała się nagle przy matce. - Cześć, ślicznotko! Posmarowałaś się dobrze? - Jasne. - Miła ta koleżanka - zauważyła Lizzie, patrząc na dziewczynkę, z którą rozmawiała Sophie. - To Daniela. Włoszka, ale fantastycznie mówi po angielsku. - Patrz, mamo, Ed znowu nurkuje - zawołał Jack. Spojrzała, ale za późno. Już tylko rozpryśnięta piana znaczyła miejsce, gdzie smukłe, opalone ciało

złośliwe figle. Potrząsanie głową nie na wiele się zdało. Ten człowiek stał na schodach, a potem ciężkie drzwi się otworzyły. Wszedł do środka i drzwi się zamknęły. Dopiero teraz zniknął. Przyszedł zabrać Danny'ego, pomyślała Carrie, Sprawdź wzbierające łzy. - Nic na świecie nie liczy się bardziej niż ta chwila, w której mogliśmy przywieźć naszą kruszynę do jej własnego domu, gdzie od dziś jest jej miejsce. - Umilkł i nabrał tchu. - Za naszą Irinę! Owszem, złamali prawo nie tylko swojego kraju, ale również ojczyzny Iriny. Złamali też bezsprzecznie stosowne przepisy prawa międzynarodowego, ale dawno przestali się tym przejmować. Dbali tylko o to, by ich nie nakryto i by móc wychowywać Irinę jak własne dziecko. Do diabła z prawem. Motywacje Joannę były jasne. Od lat marzyła o macierzyństwie, które udaremniała bezpłodność