nowego od jednej z jej przyjaciółek, ta przyjaciółka traciła życie. Prawie tak, jakby... Zdaję

– Przypominasz sobie coś jeszcze? – Tylko to, że żałowała – powiedziała w przypływie szczerości. – Że cię skrzywdziła. Spojrzał na nią, jakby znowu się z nim drażniła. I trudno mu się dziwić. – Mówię poważnie, Rick. Była na siebie wściekła za, jak to nazywała, swoje przekleństwo – odruch, by odpychać od siebie wszystko, co dobre. Owszem, była egocentryczna i próżna, ale w głębi duszy była też bardzo dobra. I na swój dziwaczny sposób kochała cię. I to bardzo. Rozdział 9 I ego dnia Bentz po raz pierwszy zobaczył Jennifer w Los Angeles. Rozstał się z Shaną w jej rezydencji w Beverly Hills i pojechał na południowy zachód; chciał odnaleźć ulicę Figueroa i zaspokoić chorą ciekawość. Przetrawiał w myślach to, czego się dowiedział od Shany, usiłując oddzielić prawdę od fikcji, a może raczej wydobyć rzeczywistość z bardzo subiektywnej opowieści. Powoli brnął przez poranny ruch uliczny. Jedno było jasne: Shanę bardzo poruszyły zdjęcia Jennifer. Nie udawała. A to już coś. I dała mu do zrozumienia, na swój koci sposób, żeby się zainteresował Alanem Grayem, mężczyzną, którego Jennifer jakoby kochała. Przez pewien czas. Deweloper, który dorobił się majątku na boomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, na długo przed obecną recesją pojawiał się w życiu Jennifer i znikał. Bentz zapamiętał sobie, http://www.medycyna-i-zdrowie.com.pl – Kiepski pomysł – powiedziała i pogłaskała go po szorstkiej sierści. – Ale nic się nie przejmuj, w tym domu ostatnio roi się od kiepskich pomysłów. Nie jesteś sam. Hairy S walił ogonem o podłogę i poszedł za nią do sypialni. Ubierała się i starała się nie myśleć o tym, że jej mąż znajduje się na drugim krańcu kontynentu i walczy z demonami nękającymi go od dwunastu lat. Lot przebiegł spokojnie. W pewnej chwili Bentz się zdrzemnął i wydawało mu się, że poczuł zapach gardenii. Rozejrzał się uważnie po kabinie jumbo jęta 727, przyglądał się wszystkim pasażerom, podświadomie licząc, że w fotelu pod oknem zobaczy Jennifer pogrążoną w lekturze. Poczuje na sobie jego wzrok, podniesie głowę, uśmiechnie się, lekko, zmysłowo, tym uśmiechem, który zawsze na niego działał. Nie potrzebowała słów, by mu dać do zrozumienia, że wiedziała, że za nią podąży. Ale nic takiego się nie wydarzyło.

– No pewnie – mruknęła. – Chodź do mnie! Nie czekał na dalsze zaproszenie, poderwał się z posłania, rozpędził i wskoczył na łóżko. Polizał ją serdecznie, a potem ukrył się pod kołdrą. Olivia opadła na posłanie. Głaskała go po łebku. Przytulił się do niej ciepłym ciałkiem. To nie to samo co bliskość męża, ale na razie musi jej wystarczyć. Jej mąż. Co on właściwie wyprawia w Los Angeles? Ugania się za duchem? Czy za marzeniem? Wolała się Sprawdź go i zaplotła ręce na piersi. – Co chcesz wiedzieć? – O czym Jennifer myślała przed śmiercią. – Żartujesz chyba. Nie mam pojęcia. – Byłaś jedną z jej najbliższych przyjaciółek. – A jakie to ma teraz znaczenie? – Ktoś do mnie wydzwania. I przedstawia się jako Jennifer. – I co z tego? Ktoś robi sobie jaja twoim kosztem. Podał jej zdjęcia. Przyjrzała się im. – Przysłano mi je. – No i? Owszem, ta kobieta wygląda jak Jennifer, i co? Boże, nie. Chyba nie uwierzyłeś? Nie, nie, tego już za wiele. – Roześmiała się, lecz w jej głosie nie było radości. – Ty naprawdę sądzisz, że Jennifer żyje. – Tego nie powiedziałem. – Więc kto, do cholery, leży w jej grobie? – Pokręciła głową. – Tego już za wiele. Ktoś