- Wkrótce po zakończeniu śledztwa poproszono pana, by odszedł z Biura Szeryfa. Dlaczego?

Nevada obserwował sytuację z przerażeniem. Strażacy rozwinęli węże; z końcówek wylotowych wytrysnęły gejzery wody, podobne do pióropuszy na tle ciemnego nieba. Mimo utrudnionej nocną porą i pożarem widoczności Nevada zmrużył oczy i przyglądał się ulicy oraz pobliskim domom. Na miejscu zdarzenia zebrał się tłum, ale policja panowała nad gapiami, a pracownicy szpitala zajmowali się rodziną Estevanów. Gdzie, u diabła, jest Shelby? O Boże, nie może być z McCallumem. Czuł, jak napinają się żyły na jego szyi, był pewien, że zaraz wybuchnie. - Wypuść mnie, Marson! - Nie ma mowy, synu. - Shep zaczął zamykać drzwi. - Będziesz miał to zeznanie. Zastępca szeryfa przystanął. - Co? - Wypuść mnie. Rozkuj mi kajdanki, a ja dam ci to, czego chcesz. - Nevada był zdesperowany, nie przejmował się konsekwencjami. Shep zawahał się i spojrzał na Viancę, która przytulała bratanka, niespokojna i udręczona. Mężczyźni krzyczeli. Kobiety piszczały. - Zrób to, Marson. - Dobrze. Wypuszczę cię. Ale kajdanki zostają. A jeśli mi zwiejesz, Smith, to przysięgam, że najpierw będę strzelał, a dopiero potem zadawał pytania. Stoi? - Stoi. - Nevada się nie targował. Nie zależało mu na tym. Chciał tylko odnaleźć Shelby. 194 http://www.meblenawymiarsklep.net.pl Alex powoli pokiwał głowa i przygryzł wargi w pełnym namysłu grymasie. - Ona... nie mo¿e mówic, ma zadrutowana szczeke i nie odzyskała jeszcze przytomnosci, ale jeczy i próbuje cos powiedziec. -Urwał i wział głeboki oddech. - Jedynym słowem, jakie udało nam sie zrozumiec było „Nicholas”. - Daj spokój - rzucił gniewnie Nick. Ostry podmuch wiatru uderzył go w twarz. - Ona cie potrzebuje. - Ona nigdy nikogo nie potrzebowała. - Myslelismy, ¿e... - My? - Matka i ja. Rozmawialismy te¿ o tym z lekarzami.

- Panie Amhurst! - wykrzykneła pielegniarka z udawanym zgorszeniem, choc, jak domyslił sie Nick, była pewnie przyzwyczajona do napadów złosci i jezyka starego. Spojrzała na Marle, jakby chciała powiedziec, ¿e jej ojciec nie jest w pełni władz umysłowych. - Zabieraj ich stad i to szybko - rozkazał. Sprawdź samochodowe. Sprawdzilismy to. - Jest jakas ró¿nica? - Paterno siegnał po papierowy kubek stojacy na biurku i pociagnał łyk letniej kawy. - Tak, chodzi o tylna strone... szkło zostało recznie pomalowane jakas odbijajaca swiatło substancja. - Pochyliła sie do przodu i poło¿yła reke na szarej kopercie, która przedtem rzuciła na biurko. - Wszystko jest tutaj. W raporcie. Paterno przejrzał raport. Tak, nie ma ¿adnych watpliwosci. Kawałki szkła, nie pasujace ani do marki, ani do modelu ¿adnego z dwóch samochodów, które wzieły udział w wypadku. - Co to oznacza? - Nie wiem. Szkło mogło ju¿ le¿ec na tej drodze, ale to