- Wszyscy mamy dość - oznajmiła Kat. - Wychodzimy. - Przepraszam - mruknął. - Nie pleć. - Przepchnęła się do przodu, otworzyła drzwi i złapała go za rękaw. - No chodź. Chłodne powietrze przyniosło mu prawdziwą ulgę. - Lepiej? - spytała Kat. - Znacznie lepiej. Przepraszam. - Za co? Tam był okropny ścisk. Przypomniał sobie o Sylwii. - Powinienem się zbierać. Odprowadzę cię do metra. - Nie musisz. - I tak mam po drodze. Zeszli w milczeniu ze wzgórza i przedostali się na drugą stronę jezdni. 177 - Pewnie źle ci się teraz układa w domu - zauważyła Kat już przy wejściu na stację, ze współczuciem w zielonych oczach. - Rodzina twojej żony musi być całkiem rozbita. - Owszem. I rzeczywiście nie jest mi łatwo. - Wiem, że nie mam jak ci pomóc. Mogę najwyżej słuchać, jeśli http://www.meble-na-wymiar.biz.pl nóżkami, na nim leżały jakieś papiery. Uwagę Tempery przyciągały jednak tylko obrazy, a było ich tak dużo, że nie mogła się zdecydować, od którego zacząć. Najpierw przyciągnął jej wzrok „Święty Jerzy walczący ze smokiem” artysty ze Sieny — Giovanniego Bazzi O tym właśnie obrazie ojciec często jej opowiadał i Tempera zawsze pragnęła go zobaczyć. Potworny smok jak żywy wił się w konwulsjach raniony włócznią przez świętego Jerzego. Czerwony płaszcz świętego 50 powiewał na tle mistrzowsko namalowanych drzew, zamków, okrętów i nieba.
Na jej twarzy pojawił się jednak cień uśmiechu. Tanner odetchnął lżej. - Proszę cię - nalegał. - Myślałam, że książęta nie proszą, a wydają rozkazy. - Książę nie tylko potrafi czasem poprosić, ale umie też przeprosić. Jak na przykład ja teraz. Przepraszam cię, posunąłem Sprawdź ją poinformować? Policzki Matthew zaczynały przybierać normalny kolor. - Na pewno w normalnej rodzinie... to znaczy, w normalnym, zdrowym małżeństwie odpowiedź powinna brzmieć „tak". - Wziął głęboki oddech. - Ale tej rodzinie daleko do normalności, teraz to do mnie dotarło... Sylwia pokiwała głową. Wciąż było jej niedobrze, zresztą jak przez całą noc. Brak snu i wczesne wstawanie nigdy jej nie służyły, tym razem jednak przeżywała prawdziwy koszmar. - Nic jej nie powiem - zdecydowała po chwili. - A co do reszty... postąpisz, jak uważasz. Przez cały dzień nie mógł otrząsnąć się z szoku na tyle, by w pełni uświadomić sobie potworność tego, co usłyszał od Sylwii.