wprawkom. Imogen trzymała się z daleka, żeby nie nadepnąć małej na odcisk i jej nie rozzłościć. Ze swą wrodzoną smykałką do kaligrafii i niesamowitą wręcz zdolnością kopiowania, Chloe uznała lekko pochylone, pętelkowate pismo Matthew za łatwe do podrobienia. - Jesteś naprawdę dobra, wiesz? - powiedziała Flic pełna podziwu. - Tak myślisz? - Chloe czuła się mile pochlebiona. - Ja to wiem. - Flic wzięła kartkę, na której ćwiczyła siostra. - Szczerze mówiąc, gdybym nie uznała, że się do tego nadajesz, nigdy bym ci nie pozwoliła. To zbyt ważna sprawa, żeby ryzykować. Chloe wciąż była w rozterce. - Czy Matthew będzie miał przez to duże kłopoty? Flic spojrzała w jej smutne oczy. - W najgorszym razie trochę nerwów. - Dobra. - Chloe wyciągnęła rękę po kartkę. - Jeszcze jedna próba i jeśli ci się spodoba, to wezmę się do tych prawdziwych. - Jesteś pewna? - Flic miała wątpliwości. - Wiesz, muszą być naprawdę idealne. - Chcę już mieć wszystko za sobą, bo jeszcze się rozmyślę. I mam już dość tych ciągłych uwag Imo. - Właściwie musiałam ją długo namawiać, żeby się zgodziła na http://www.liv-art.pl spotkaniu, więc myślałam, co mogłabyś mu powiedzieć. — I co wymyśliłaś? — spytała macocha obojętnie. — Musisz powiedzieć, że wiesz o mnie bardzo niewiele, że byłaś zmuszona szybko znaleźć jakąś pokojówkę, a jedna z przyjaciółek poleciła ci właśnie mnie. Bądź bardzo ostrożna. Możesz powiedzieć, że nawet nie wiesz, czy zatrzymasz mnie na dłużej. — Co do tego nie mam wątpliwości — odparła lady Rothley. — Gdybym miała mówić prawdę, poskarżyłabym się, że nie mogę z tobą wytrzymać! — Proszę, belle-mère, słuchaj, co do ciebie mówię — błagała Tempera. — Książę na pewno będzie cię o mnie pytał, gdyż, jak przypuszczam, wyglądam inaczej niż
Podobnie jak jedzenie. To nie był zwyczajny piknik. Nie było suchego prowiantu, a wyszukane gorące potrawy. Tym razem danie z wołowiny z ziemniakami i warzywami. A na deser przepyszne czekoladowe ciasto. Jedli w zgodnym milczeniu, rozkoszując się wyśmienitym smakiem i przepiękną muzyką. Sprawdź łóżku po ciepłej kąpieli. Izabela wprawdzie uprzedzała ją wcześniej, żeby na wszelki wypadek się nie myła - policja może zażądać badania śladów, Imo jednak nie chciała o tym słyszeć. Takie rzeczy, oświadczyła urywanym, ochrypłym głosem, dobre są dla ofiar gwałtu, a jej nic takiego się nie przydarzyło. Musi poleżeć w ciepłej wodzie, bo potrzebuje odprężenia. Izabela, zadowolona, że dziewczyna naresz- 239 cie przemówiła, nie miała siły z nią polemizować. - Jak się teraz czujesz? - spytała, przysiadając na krawędzi łóżka. - Nieźle. Spać mi się chce. - To dobrze. - Izabela pogładziła ją po włosach. - Ciągle myślę, że jednak powinnyśmy zadzwonić do doktora Lucasa.